92 Historia wychowania. Wybór źródeł.
- . - '
#
Działo się w Krakowie w poniedziałek po św. Jakubie Apostole, roku Pańskiego 1400, w przytomności przewielebnych w Bogu ojców Piotra z Radolina krakowskiego. Mikołaja z Kurowa włocławskiego i Wojciecha poznańskiego biskupów; tudzież walecznych Jana z Tęczyna, kasztelana krakowskiego, Jana z Tarnowa sandomirskiego, Jana Ligęzy łęczyckiego, Jakuba z Koniecpola sieradzkiego, Sędziwoja kaliskiego, Macieja gniewkowskiego i Krzeslawa brzeskiego wojewodów; Krystyna sandomirskiego, Krystyna sandcckicgo. Piotra Kmity lubelskiego i Imrama zawichojskicgo kasztelanów, i innych wielu naszych wiernych i wiary godnych. Dano przez ręce przewielebnego w Chrystusie Ojca i walecznego rycerza Klemensa z Moskorzowa, królestwa polskiego podkanclerzego. Ułożył zaś Mikołaj z Sandomierza, krakowskiego i sandomirskiego kościoła kanonik, dworu naszego pisarz, na relację przewielebnego Mikołaja z Kurowa, biskupa kujawskiego i Klemensa z Moskorzowa, królestwa polskiego podkanclerzego.
Odnowienie Akademii Krakowskiej w świetle mowy rektorskiej
ks. Stanisława ze Skalbmierza
Ks. Stanisław ze Skalbmierza, czołowy polski pisarz wieków średnich, studiował w Pradze. Tam uzyskał stopień bakałarza, magistra i doktora. Został pierwszym rektorem odnowionej Akademii Krakowskiej. W ciągu 30 letniej działalności dydaktycznej i naukowej na wydziale prawa zajmował się także dyplomacją. W zamieszczonej mowie, inaugurującej działalność odnowionej uczelni jest sformułowany najogólniejszy program studiów .
Przedruk według M. Wiszniewski: Historia literatury polskiej. Kraków 1843, T.4, s. 244-252.
W imię Pana naszego Jezusa Chrystusa itd.
„Z ironu bożego wychodzą błyskawice, głosy i gromy, a wokół tronu dzień i noc wołają zwierzęta, każde sześć skrzydeł mające” itd. [Apok. 4,5] Słowa te, zapisane najpierw w Apokalipsie, czytamy również, przejęte stamtąd, w prawic kanonicznym (XCI1I di. circa medium; dc pacn. di II: „Pennata"; dc clccti.: „Scriptum est", in principio).
Przewielebni ojcowie i magistrowie! Bóg chwalebny i wyniosły, straszny, wspaniały i przedziwny w swym majestacie, Bóg, którego niewymowna wyniosłość żadnym iiie jest objęta kresem ani w żadnych zawarta granicach, wyrokiem sprawiedliwości równie niebieskie jak ziemskie rozrządza rzeczy. We wszystkich obecny, razem jest ze wszystkimi i we wszystkich i wszystko widzi. Mierzy ogrom gór, biegi rzek, rozległości pól, wysokość niebios, głębokość przepaści. Wody pięścią ogarnia, niebiosa obejmuje dłonią; na wadze odważa góry i pagórki. Umieścił na niebiosach gwiazdy i słońca, aby oświecały wszystko, co pod nimi. Wytknął drogę wiatrom i chmurom, ażeby, własnym ruchem rozproszone, deszcz rozlewały z góry. Kazał zbierać się
wodom w łonie ziemi, ażeby z głębin swoich rozchodziły się na wszystkie strony, dokąd je skieruje wola rozkazodawcy.
Choć jednak wedle nicdocieczancj mądrości swojej wszystko stworzył i wszystko na niebie i ziemi, jak powiada Księga Rodzaju, uczynił bardzo dobrym, choć niektóre podksiężycowc krainy udarował obfitością owoców, inne winnicami, inne urodzajnością jarzyn, inne płodnością zwierząt domowych, inne roślinami bujnymi, inne kosztownymi kamiemni, inne potwornymi zwierzę ty, inne barwami rozmaitymi, inne różnymi rodzajami kruszców i wonności, samą tylko Polskę, bliżej północnego bieguna przysuniętą, nie tyle klejnotami z materialnego kruszcu, ile duchową ozdobą rozmaitych nauk odznaczyć raczył. Ciągłe więc z tronu bożego, to jest z Kościoła boje swe toczącego na ziemi, przez Akademię Krakowską wychodzą błyskawice, głosy i gromy, a wokół owego tronu dzień i noc krzyczą zwierzęta, każde po sześć skrzydeł mające. Tak oto w wielości profesorów, co boje swe toczą w Akademii Krakowskiej, rozszerzony jest Kościół, a sznury jego namiotu przedłużone zostały, sama zaś wiara katolicka, otoczona niezwyciężonym murcm bojowników, zdolna jest mężnie stawić czoła atakującym ją wrogom.
Albowiem tronem bożym jest kościół święty, za który Chrystus nie tylko do krzyża dał się przybić i na nim zechciał umrzeć, lecz jeszcze po skonaniu bok sobie włóczniąprzebić dozwolił, ażeby z płynącego stamtąd potoku wody i krwi uformowała się jedyna i dziewicza święta matka-kościół poślubiona Chrystusowi, tak jak z żebra Adama uformowała się przeznaczona mu na małżonkę Ewa. Jest, powiadam, tronem bożym Kościół, z którego wychodzą błyskawice cudów, głosy przykazań i namów oraz grzmoty gróźb. Zawierają się albowiem cuda w sakramentach Kościoła i w innych znakach bożych (De eon. di. II: „Rcvcra”; Dc celebr, miss.: „Cum Marthac”, § „Quaesivisti”. Zawierają się w nakazach, na przykład „nic zabijaj” (XXIII q. V p. 1 etc. „Si non licet”) albo „nic cudzołóż”. A namowy - we wszystkim, czego przestąpienie nic ściąga kary IV” § fi.). Groźbą zaś jest takie na przykład zdanie: „Każde drzewo owocu nie rodzące niechaj będzie ścięte i w ogień wrzucone” (de dec.: „Quamvis”). I te oto głosy i grzmoty zarówno w dzień pomyślności, jak w noc nieszczęścia niezmordowanie wydają z siebie zwierzęta, to jest profesorowie Pisma św., doktorowie prawa kanonicznego (XLIII di.: „Sit rector”; C. VII q.l „Hoc tunc servandum” et § se. dc renuntiat. „Nisi cum pridem” § „Proptcr malitiam”), których opatrzność podporą, czyli kolumnami Kościoła mieć chciała (de haere.: „Cum ex iniuncto”). Ci są dwoma serafinami, z których jeden do drugiego woła. Ci są dwaj cherubini, którzy obróconymi ku sobie twarzami poglądają na się dla pojednania, albowiem, jak koło w środku koła, tak wiedza prawa kanonicznego tkwi w umiejętności teologii. Jakoż słusznie „cherubin” tłumaczy się „pełnia wiedzy” (De pac. di. II „Principium” prope finem). A zastęp doktorów teologii i kanonów na tym się