118 Rzym I wiek n.e.
ku i czasu, ani też bez znajomości filozofii, a to z powodu wielkiej ilości tematów w każdym prawie utworze, zaczerpniętych z najgłębszych i najsubtelniejszych zagadnień przyrody [...]
(5) Nieprzeciętnego także trzeba wyrobienia stylu, aby o każdej z wymienionych rzeczy mówić ściśle i bogatym językiem. Dlatego też nie powinno się zważać na tych, którzy z nauki u gramatyka szydzą jako z podrzędnej i jałowej. Bo jeżeli ona nic da przyszłemu mówcy trwałych podwalin pod jego dalsze wykształcenie, zawali się wszystko, co potem zechcemy na nich budować. [...]13.
[Czy kandydatowi na mówcę potrzebna jest
ZNAJOMOŚĆ WIĘKSZEJ ILOŚCI NAUK?]
0Kt. /. rodzX 1-49)
(1) Dotychczas mówiłem o nauce w szkole gramatycznej, przedstawiając rzecz możliwie najzwięźlej i nie ubiegając się o wyczerpujące wyłożenie wszystkiego, bo byłby to materiał nieskończenie obszerny, lecz usiłując podać tu tylko zagadnienia najkonieczniejsze. Teraz dołączę do tego krótki zarys pozostałych umiejętności, które chłopcy powinni moim zdaniem opanować, zanim przejdą do szkoły retorycznej, osiągając tym sposobem w wykształceniu pewną zamkniętą całość, nazywaną przez Greków wykształceniem ogólnym, enkykliospaidćja [por. przyp. 13 na s. 83 - przyp. red.].
(2) W tych samych latach nauki powinno się bowiem wdrożyć chłopców także w inne dziedziny wiedzy. Ale ponieważ są to osobne umiejętności, tworzące zamknięte w sobie sztuki i nic wymagające znajomości sztuki retorycznej ani leż odwrotnie, nic mające same przez się dostatecznych walorów do tego, żeby kogoś uczynić mówcą, dlatego zachodzi pytanie, czy do zawodu mówcy są one w ogóle potrzebne. (3) Bo - powiadają niektórzy - jakiż związek z prowadzeniem sprawy sądowej czy też wygłaszaniem mów w kwcstiacłi politycznych ma znajomość sposobu konstruowania trójkątów równobocznych na danym odcinku? Albo: o ile lepiej przeprowadzi obronę oskarżonego czy też obrady polityczne i inne ten, kto będzie umiał rozróżniać dźwięki lutni według ich nazw i interwałów? [...]
(6) Podobnie też mówcą, który ma być właśnie mędrccm, nie uczyni nikogo sam nauczyciel geometrii czy muzyki, czy wreszcie jakiejkolwiek innej umiejętności, którą by tu można jeszcze wymienić. Niemniej jednak do osiągnięcia pełnej doskonałości potrzebna mu będzie pomoc i tych nauk. [...]
(7) f...] Nie grają one wprawdzie w przemówieniach roli pokazowej i ńic wysuwają się na pierwszy plan, wnoszą jednak do wymowy tę utajoną moc, dzięki której, choć same nic mówią, pozwalają nam przecież obecność swoją w mowach zauważyć.
(8) - Był już niejeden - powiedzą mi dalej - i bez tego wymowny!
-1 to jest prawdą. Lecz nam tutaj chodzi o sam ideał mówcy!
- Bardzo mało - powiedzą jeszcze - mogą te nauki dorzucić do pełnego ideału. - Tak, ale wiadomo, że pełnią nigdy nie będzie to, czemu brakować będzie jakiejś, chociażby
13. Następuje omówienie zasad nauczania gramatyki, ortoepii i ortogrufii oraz czytania i objaśnianiu
poetów (przyp. red.).
nawet drobnej części: doskonałość zaś to właśnie pełnia! Na to z pewnością już każdy się zgodzi. I chociaż nadzieja nasza na osiągnięcie tego ideału napotyka na bardzo wielkie trudności, nauczać jednak musimy wszystkiego, abyśmy przynajmniej większą część owej pełni osiągnąć mogli. [...)
[Nauka muzyki]
• (9) Mówiąc np. o potrzebie muzyki, mógłbym się powołać chociażby na to, co o niej myśleli dawniejsi ludzie. Któż bowiem nie wic, że muzyka już w owych zamierzchłych czasach była przedmiotem zamiłowania i nauki, a nawet czci? [...]
(15) Nie darmo też Platon miał to przekonanie, że dla obywatela, którego określa pojęciem politlkos, tj. zdolny do kierowania państwem, niezbędna jest znajomość muzyki. Podobnie czołowi przedstawiciele tej szkoły filozoficznej, którą jedni uważają za najsurowszą, drudzy za najtrudniejszą1, trzymali się przecież tego zdania, że ci spośród mędrców, którzy mają odegrać jakąś znaczniejszą rolę, powinni poświęcić i tej nauce dość dużo pracy. Zresztą nawet Likurg, wyjątkowo surowy ów prawodawca spartański, naukę muzyki uznał jednak w swych prawach zą wskazaną.
(16) Widocznie także sama natura dała nam muzykę w podamnku, żebyśmy łatwiej mogli znosić trudy; bo np. nawet wioślarzowi przy pracy siły dodaje piosenka. Nie tylko zaś w tych wypadkach, gdy praca większego zespołu ludzi łączy się pod przewodnictwem jakiejś przyjemnej melodii w pewien jednozgodny wysiłek, ale nawet gdy pracujemy pojedynczo, łagodzimy sobie ten trud nucąc przy nim jakąkolwiek prostą melodię.
(17) Widzę jednak, że dotychczas wypowiadam ciągle tylko pochwałę tej przepięknej sztuki, a nie przedstawiam jeszcze jej związku z kształceniem mówcy. Przejdziemy więc pokrótce i tę stronę zagadnienia, jak to mianowicie gramatyka i muzyka tworzyły niegdyś jedną wspólną całość. [...]
(19) Z tej nauki pochodził także ów zwyczaj, że przy biesiadach po posiłku podawano sobie po kolei lirę, by każdy na . niej coś zagrał. A kiedy przy jednej z takich o-kazji Temistoklcs oświadczył, że nie umie na niej grać, uznano go - według słów Cycerona2 - za człowieka mało wykształconego. _
'(20) Tak samo zresztą u Rzymian w dawnych czasacłi było w zwyczaju rozweselać się przy biesiadach grą na lutni i na flecie [...]
(21) W końcu nawet w przysłowie przeszło znane na ogól powiedzenie greckie: Nieukiem bywa, kto się bez Muz i Charyt3 obywa.
(22) Ale przystąpmy już do omówienia, co z muzyki może dla siebie specjalnie wziąć mówca. Otóż muzyka ma dwojaki'rytm: jeden głosowy, drugi polegający na ruchach ciała. Jedno i drugie bowiem wymaga odpowiedniej miary taktów. W odniesieniu do głosu teoretyk muzyki, Arystoksenos4 uwzględnia
M. Kwinlylian ma tu na myśli zapewne stoików (przyp. red.).
Zob: Cicero Tuscul. Dispul. 1 4.; Temisiokles - patrz przyp. 11 s. 41 - przyp. red.
Charyty lub lac. Gmcje - boginie wdzięku i radości; atrybutem ich były m.in. instrumenty muzyczne;
Muzy - p. przypis 7 s. 19 (przyp. red.).
Atystokseuos z Tarentu (IV wiek p.n.c.), matematyk i muzyk, uczeń Arystotelesa; autor licznych
dziel: m.in. o tonie i półtonie, n także o etycznym i leczniczym wpływie muzyki (przyp. red.).