136 Z POGRANICZA
Jeśli więc terapeuta poda Jakąś oficjalną diagnozę, to niejako wskazuje potrze* bującemu, źe wie z czym ma do czynienia i co z tym zrobić; Możliwe, że wie, ale efekty nie zawsze zależą od jego działać. Tyle, że na niego polem najłatwiej zrzucić całą winę, w czym na pewno pomoże zazdrosny świat medyczny. W przypadkach tego typu powstaje więc potencjalne niebezpieczeństwo dla terapeuty, że w razie niepoprawnej diagnozy może być posądzony o nielegalne wykonanie diagnozy, która stała się przyczyną, np. zgonu człowieka albo przyśpieszę^ nia rozwoju jakiejś choroby. I w przypadkach konfliktowych to przede wszystkim, potrzebujący stanic przeciw swojemu terapeucie, wyciągając argumenty wskazujące, że terapeuta mówił, co mu dolega i co będzie uzdrawiane* -1 Zajmijmy się teraz drugą, szeroką grupą przyczyn, dla których odradzam oficjalne diagnozowanie w Reiki. Jest to szeroka gama drobnych skądinąd powodów, ale razem biorąc niezmiernie istotnych.
Zakładam, że mamy do czynienia z terapeutą Reiki o dużym doświadczeniu. Taki człowiek spotkał się z wieloma przypadkami chorobowymi na swej drodze. Rozwijał też swoją wiedzę o człowieku, o dziedzinach pokrewnych medycynie i najróżnorodniejszym terapiom naturalnym. Poznał wiedzę z zakresu psychoterapii itp. nauk. Jest to więc człowiek mądry swoim doświadczeniem i nabytą wiedzą. Teoretycznie więc potrafi dać sobie radę z wieloma przypadkami chorobowymi. I we wszystkich tych przypadkach mógłby podać przyczynę dolegliwości lub wskazać poprawnie jej nazwę.
Człowiek jest jednak skomplikowanym tworem i nie da się przewidzieć wszystkich chorób, dolegliwości, zakłóceń, problemów mogących wystąpić. Pojawiają się więc od czasu do czasu przypadki nie dające się nazwać nawet w przybliżeniu. Co więc w takich sytuacjach ma terapeuta powiedzieć osobie, którą się opiekuje?
Czy ma mu powiedzieć, że nie potrafi zdiagnozować go? W tej sytuacji podważa swój autorytet i sens terapii u niego, choć faktycznie terapia i tak byłaby skuteczna, lecz potrzebującyjuż w to nie wierzy.
A może ma wymyślić coś fikcyjnego, aby tylko wyjść obronną ręką? Gdyby ten rodzaj diagnozy wyszedł poza pokój terapii, to każdy mógłby zakwestionować, że czegoś takiego nic ma, a wtedy plama byłaby jeszcze większa, bo do ignorancji doszłoby kłamstwo.
Jeśliby próbować sprawę przemilczeć to też będzie źle; bo ludzie przecież ze sobą rozmawiają i polecają sobie terapeutę. Szybko więc wyszło by na Jaw, że w tym konkretnym przypadku nic postawił diagnozy. Wnioski mogą się pojawiać wtedy najróżniejsze, od niewiedzy począwszy do najgorszych dla potrzebującego, że jego przypadek Jest na tyle trudny i skomplikowany, źe nawet diagnozo- Jj wać się nic daje, a stąd już blisko do załamania się człowieka.
Zdajemy sobie chyba sprawę, że przecież są dolegliwości, których się nie da nazwać, a jednak jednostkowo istniejące, przypadki, z którymi przyszedł potrzebujący. Jeśli więc nie da się niekiedy jednoznacznie nazwać jakiegoś przypadku to lepię) nie robić tego nigdy. Zakładałem, że naszym wzorcowym lerapeutąjest geniusz. A przecież przeciętny terapeuta zaledwie coś wie, najczęściej jednak
nie wie wszystkiego. W jego więc przypadku możliwość pojawienia się nicnazywal-nych dolegliwości jest znacznie większa.
Wiem, że to takie wspaniale umieć coś nazwać, poradzić sobie z tym czymś. Gdy Jednak tego nie da się zrobić, to pozostaje wewnętrzny kac, że diagnozę postawiono na silę. Przyjmuję, że taki terapeulajcst uczciwy, że potrafi zauważyć nieprawidłowości w swoich działaniach. Gdy jednak do tego dodać, że nie zawsze ma on odwagę przyznać się przed sobą, że diagnoza jest nie do postawienia, a on ją stawia, to zaczyna narastać wewnątrz terapeuty słusznie zresztą, poczucie winy wobec innych. To zaś nigdy niczego dobrego nie wróży i wyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie.
Jest równieżinna przyczyna odradzania przeze mnie diagnozowania.Jeżeli terapeuta rzeczywiście zorientuje się, że ma do czynienia z określoną dolegliwością, to łatwiej mu podejmować decyzje związane z terapią. Nie zawsze jednak potrzebujący zdaje sobie sprawę, że jego dolegliwość może być bardzo poważną chorobą. Dopóki tego nie wie, to po prostu nic przeszkadza swoim przerażeniem i zwątpieniem. Te dwie wielkie przeszkody mogą skutecznie uniemożliwić całkowite uzdrowienie. Pozostając w niewiedzy nie zakłóca procesu uzdrawiania.
Mógłby ktoś zarzucić takiemu rozumowaniu, że człowiek powinien wiedzieć, co mu dolega. To prawda, ale nie sposób przewidzieć zjaklm człowiekiem ma się do czynienia i jak zareaguje na przykrą wiadomość. Dlatego warto po diagnozę wysłać go do lekarza, a samemu po prostu pomagać, w miarę możlłwośd.Jeśli jest to schorzenie na tyle poważne, że zagraża śmiercią lub komplikacjami, to wskazane jest zasugerować takiemu człowiekowi ewentualną wizytę u lekarza! wówczas lekarz diagnozę postawi, przejmując na siebie wszelkie konsekwencje tego działania.
Pojawiają się też takie dolegliwości, które nie są związane z żadną chorobą. Są to po prostu różne blokady, zakłócenia energetyczne, chwilowe niedobory lub nadmiary energii itp. Żadna z nich nie jest chorobą, nicmnicjjednak danemu człowiekowi coś dolega. Jeżeli pozostanie się przy wspomaganiu go w tej dolegliwości i wyjaśnieniu, że to tylko chwilowa niedyspozycja, to będzie łatwiej go z lego wyciągnąć. Ale gdyby w takiej sytuacji zasugerować, niesłusznie zresztą, żcjestcho-ry na to czy tamto, to on sam zacznie sobie tę chorobę wmawiać. I często wmówi ją sobie skutecznie,
Podsumujmy to zagadnienie. Odradzam wykonywanie jakichkolwiek sposobów diagnozowania, a tym bardziej udzielania informacjio jego wynłkach.JeśU ktośchcc, to może to robić na własny użytek, ale bardzo dyskretnie, by potrzebujący nie zorientował się w tym, co się dzieje. Gdyby się zorien towal to naturalne, źe oczekiwałby odpowiedzi, co mu dolega, a to nie zawszejest łatwe. W przeciwnym razie zawsze można mu powiedzieć, że nie wykonujemy diagnozy. Przyjmijmy też do wiadomości, że nie wszystko wiemy, choć chcielibyśmy. Zauważył to A Einstein mówiąc, źe „w naszym wszechświede najbardziej niezrozumiałejest to, iźjesi on zrozumiały”. A że najczęściej jest tak naprawdę niezrozumiały, to unikajmy pychy, źe akurat my wiemy wszystko, w tym przypadku o dolegliwościach danego człowieka.