i
W wodach mórz tropikalnych lub chłodnych, Z fal zielonych chybocąc się tłumem,
Wśród bazaltów i skał perłorodnych Napełniają się żagle poszumem.
Chyżoskrzydłe swe wiodą okręty Do nieznanych wysp kapitanowie —
Im nie straszne orkanów odmęty Ni Maelstromy, ni płycizn pustkowie.
Wiatr przynosi im woń morskiej soli,
A nie kurz pergaminów zetlałych,
Gdy na strzępach map igłą busoli Kreślą tory wędrówek zuchwałych.
Na niepewny wspinając się mostek
Powracają pamięcią do portów
Płaty piany kipiącej u kostek
Laską z długich strzepnąwszy botfortów.
A gdy bunt na pokładzie, z hołotą Przyjdzie sprawa i do pistoletów,
15