Gumilow Kapitanowie 4

Gumilow Kapitanowie 4



PERŁY

W bryzgach, w rozbłyskach fali taniec wre, Taniec, co nigdy się nie kończy.

W tańcu skokami gwałtownymi mknie Z falą Holender Latający.

Mielizn ni raf nie spotka w drodze swej, Choć wróżbą nieszczęść drżąc żałobnie Na burtach, na olinowaniu rej Świętego Elma płoną ognie.

Kapelusz, nasunięty aż po brwi,

Dłoń kapitana wśród odmętu Trzyma, żelazna, chociaż cała w krwi,

Gdy druga dzierży ster okrętu.

Załoga blada milczy niby grób W zadumie zimnej, nieodstępnej.

W pogorzelisko czarne nieraz trup Tak martwo wbija wzrok posępny.

Żeglarzy, których kiedyś zetknie los Z tym widmem jasną ranną dobą,

Wiecznie wewnętrzny będzie dręczył głos Ślepą przeczucia ich żałobą.

Powieści tyle poświęcono już Zgrai zajadlej, wojowniczej,

Ale nie znają burzyciele mórz Straszniejszej, bardziej tajemniczej —

Niż ta o krańcach świata, których znak — Znak Koziorożca ponad głową —

Obiera straszny wytyczając szlak Kapitan z twarzą Kainową.

1909


21


Wyszukiwarka