76
„ Kronika wszytkiego świata " Marcina Bieiskiegt
recipiendi), wskazując, że powinni być to mężowie publicznego zaufania, ja cieszyli się kapłani, notariusze i archiwiści. Pierwszeństwo mają źródła u dowe, potwierdzone i wzajemnie zgodne, w odróżnieniu pod opinii prywata] nie potwierdzonych, wziętych ze słyszenia, chyba że zgadzają się one z ofk nymi i godnymi wiary dokumentami. I tak, dla monarchii asyryjskiej liczy na przykład Berossus Chaldejczyk, ale nie Herodot, Justynus, Geliusz czy wet Orozjusz. Jeśli chodzi o monarchię perską, to autorem wiarygodnym będ Metasthenes, ale nie Flawiusz czy Euzebiusz. Ci będą bowiem odpowiedni! dla monarchii greckiej czy rzymskiej.
Ten postulat uwzględnienia historycznego kontekstu w doborze materii źródłowego jeśli był przez Bielskiego uwzględniany, to biernie - w tym, znać nym skądinąd, zakresie, w jakim z Nauclerusa korzystał. Cedował on bowie odpowiedzialność za wiarygodność informacji na mężów uczeńszych od siebi jak w cytowanym już, asekuracyjnym fragmencie: Jeśliby też co komu nic k myśli było napisano na którym miejscu, proszę za odpuszczenie, boć tu san z siebie nic nie piszę, jedno co w Łacińskim napisano” (k. 476, nlb.). Tym » mym dziejopis zasadniczo ograniczał swoją inicjatywę w zakresie rozstrzygana ewentualnych sporów czy wyboru pomiędzy sprzecznymi wersjami, zgodnie ze średniowieczną jeszcze zasadą, wedle której historyk „nie mógł założyć, że sam posiada jakąś wiedzą o przeszłości, dlatego nie wybierał pomiędzy autorytetami uważanymi za równorzędne - mógł natomiast rozpoznać większą łub mniejszą auctoritas kierując się preferencjami politycznymi bądź ideologicznymi”61. Hi-storię trojańską opowiada Bielski za Daresem Frygijczykiem i Diktysem Kw teńskim nie komentując różnic, bo były to przekazy uznawane za równorzędne (i bardziej wiarygodne od wersji poetyckich: homeryckiej czy wergiliańskiej). Józef Flawiusz jest traktowany prawie z taką samą powagą, jak Pismo Święte, a jeśli pojawia się rozbieżność, to uruchamiane są procedury tłumaczące rzekomą pomyłkę Józefa (bo oczywiście autor natchniony mylić się nie mógł).
Stopień rzetelności w powoływaniu się na wykorzystane dzieła również nie odbiegał od przyjętych podówczas standardów. Kronika wszytkiego świata to - można powiedzieć - wypisy bez przypisów. Bielski przywołał w sumie -jeśli dobrze policzyłem - około setki autorów, ale przecież nie czytał ich wszystkich. Z jednej bowiem strony zdobił swą narrację imionami, które znał jedynie z drugiej bądź trzeciej ręki - to na przykład wskazany przez Chrzanow-
«ibidem, s. 76-77; rob. też Gawłowska.