IMGP9444

IMGP9444



62 Roy Wagner

odmienną całość, inny sposób działania, a później jako sposób, w jaki on sam mógłby działać. Tak oto rozumie on wreszcie po raz pierwszy - poprzez własne porażki i zwycięstwa — to, o czym mówią antropologowie, gdy używają słowa „kultura”. Można powiedzieć, że badacz wcześniej nie miał kultury, gdyż kultura, w której się wzrasta, nigdy nie jest „widzialna”, jest przyjmowana bezrefleksyjnie, a jej założenia wydają się oczywiste. Tylko poprzez tego rodzaju „wykreowanie” zostało uchwycone abstrakcyjne znaczenie kultury (jak i wielu innych pojęć) i tylko przez doświadczenie kontrastu z inną własna kultura staje się dla badacza „widzialna”. W akcie wynajdowania innej kultury antropolog odkrywa swoją własną, a w gruncie rzeczy na nowo kreuje pojęcie kultury jako takiej.

Czynienie kultury widzialną

Pomimo licznych lektur i opowieści o pracy terenowej, pomimo wielu przeczytanych opisów innych kultur i doświadczeń innych badaczy antropolog pierwszy raz przyjeżdżający do ludzi, których zamierza badać, zwykle czuje się samotny i bezradny. Może coś o nich wiedzieć, może mówić ich językiem, lecz pozostaje faktem, że jako człowiek musi zaczynać od samego początku. Tak więc jako osoba, jako uczestnik rozpoczyna on proces wynajdywania badanej kultury. Do tego .momentu doświadczał ,kultury” jako akademickiej abstrakcji, rzeczy zróżnicowanej i wieloznacznej, choć zarazem tak monolitycznej, że trudno ją uchwycić i przedstawić wizualnie. Jednak dopóki nie może jej „dostrzec” wokół siebie, dopóty jest ona dlań mało użyteczna i pocieszająca.

Jest mało prawdopodobne, aby problemy, które stają przed początkującym badaczem, miały charakter akademicki czy intelektualny; są praktyczne i mają określone przyczyny. Zdezorientowany, zagubiony badacz napotyka wiele problemów ze znalezieniem miejsca zamieszkania i z nawiązaniem pierwszych kontaktów: Jeśli jego. lokum jest-budowane specjalnie dla niego, z pewnością przydarzą się wszelkie możliwe opóźnienia; jeśli najmie asystentów czy tłumaczy; zapewne zawiodą i nie pojawią się. Gdy narzeka na opóźnienia w budowie i dezercję tłumacza, otrzymuje pokrętne wytłumaczenia. W odpowiedzi na swoje pytania słyszy łatwe do rozszyfrowania i wydumane kłamstwa. Psy szczekają na niego, gromady dzieci podążają za nim uliczkami. Wszystkie te okoliczności mają swe źródło w tym, że ludzie zwykle czują się nieswojo w sytuacji, gdy ktoś obcy pojawia się wśród nich, zwłaszcza że obcy może okazać się szalony lub niebezpieczny albo jedno i drugie. Tubylcy często specjalnie piętrzą trudności jako rodzaj „zapory” utrzymującej intruza na dystans lub zbywają go do czasu, gdy zostanie sprawdzony bardziej dokładnie.

Wszystkie te zapory i próby obrony, mające na celu spławianie badacza: zwykle nie są spowodowane wrogością (choć mogą być); ale nie są też czymś wyjątkowym w kontaktach międzyludzkich. Tego rodzaju „dystans” charakteryzuje zwykle pierwsze stadium znajomości, która z czasem może stać się bliższym związkiem, jak przyjaźń czy przygoda miłosna, gdyż potocznie uważa się, że nadmierna początkowa poufałość podkopuje wzajemny respekt obu stron. Jakkol-

wiek by było, ludzie we wszystkich rodzajach społeczeństw są bardziej spostrzegawczy, niż to zakładamy, a stosunki wzajemne w małych społecznościach są bardziej zażyłe, niż przybysz może to sobie wyobrazić. Grzeczność i kurtuazja - odwieczna recepta na problemy ludzkiego spotkania - czyniła tego rodzaju sytuacje sceną, na której można było zaprezentować swój kunszt i obycie. Toteż najbardziej uprzejmą rzeczą, jaką w tej sytuacji może zrobić zdumiony badacz, jest przypisanie gospodarzom kurtuazji

Te pierwsze spotkania są drażniące przez liczne nieporozumienia: niepokój maskowany formalnościami, przytłumiony nieco przez kurtuazję. Są one jednak nieuniknione, ponieważ jesteśmy ludźmi, a pobyt w jakimś miejscu zawsze nakłada na człowieka specyficzne ograniczenia. Często najbardziej trywialne i niedorzeczne sytuacje takie jak poszukiwanie miejsca odosobnienia, próba ustawienia ogrzewania czy umówienia się z właścicielem - stanowią podstawę relacji społecznych. W efekcie te okazje stanowią jedyny dostępny „pomost” porozumienia pomiędzy obcym a tubylcem, „humanizują” wzajemne relacje, czynią problemy przybysza tak czytelnie zrozumiałymi, że każdy może mu współczuć. Jednak śmiech i serdeczność, które tak łatwo pojawiają się przy takich okazjach, nie mogą zastąpić bliższej zażyłości i wzajemnego rozumienia tak ważnych w życiu w każdej kulturze. Relacja budowana na sprowadzaniu wszystkiego do najprostszych spraw nie daje dobrych rezultatów, chyba że chcemy przyjąć rolę wioskowego idioty.

Bez względu na to, czy te pierwsze spotkania są dlań satysfakcjonujące, badacz musi pójść dalej i budować na nich bardziej trwałe więzi przyjaźni. Będzie to czynił choćby z powodu samotności, a także dlatego że jeśli chce się dowiedzieć czegoś o tubylcach i ich życiu, musi się tego dowiedzieć od nich. Przypadkowa znajomość jest powszechnie akceptowanym preludium do bliższej zażyłości we wszystkich ludzkich społecznościach. Lecz gdy kontakt staje się bliższy i badacz oczekuje czegoś więcej niż zwykłych uprzejmości, zaczyna dostrzegać sprzeczności pomiędzy swymi oczekiwaniami, dotyczącymi tego, jak ludzie powinni prowadzić swoje sprawy; a rzeczywistością. Na tym etapie nie chodzi o rzeczy tak abstrakcyjne jak „idee” czy „punkty widzenia”, a raczej o potocznie akceptowane „zasady przyzwoitośći”ezy też np. działania podświadomie powodujące mgliste doznanie braku komfortu psychiczne-^ go,takie jak np. fizyczna bliskość, szybkość ruchówczy gestów i wiele innych. Jeśli mający najlepsze intencje intruz czuje się zakłopotany i winny wskutek „pomyłek”, które wciąż popełnia, wówczas podwaja swe wysiłki w nawiązywaniu przyjaźni, co prowadzi do nagromadzenia trudności, które ujawnią się później. Może się zdarzyć, że w małych społecznościach więzi przyjaźni są pojmowane bardzo szeroko: od „przyjaciela’’ oczekuje się, by sprostał roli powiernika, krewnego lub powinowatego; pożyczkodawcy i partnera w interesach, a> najlepiej byłoby, gdyby mógł podołać wszystkim tym powinnościom naraz. Zapewne owe wzajemne oczekiwania są przesadne, podobnie jak te odnoszące się do zbytniej gościnności czy też przyjacielskiej sohdamości w czasie dysput w podzielonych wewnętrznie grupach.

Można Oczekiwać, że te początkowe frustracje nasilą się, gdyż toki wzór ustanowienia przyjaźni powtarza się w wielu przypadkach życia społecznego. Stopniowo badacz zaczyna odczuwać, iż efekty wność jego pracy jest nikła, i słabym pocieszeniem jest świadomość tego, że tubylcy starają Się go „usatysfakcjonować?’lub


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGP9443 60 Roy Wagner człowieka, stawia tę naukę w szczególnej sytuacji. Podobnie jak epistemolog,
IMGP9445 64 Roy Wagner ułatwić mu życie. Lepsze jawne nieporozumienie niż pozorna zażyłość. Nawet na
IMGP9446 66 Roy Wagner „wytworzenia”, zastosowania znaczeń znanych mu z własnej kultury w celu skons
IMGP9447 68 Roy Wagner Począwszy ód momentu, gdy doświadczenie badacza jest zorganizowane wokół kate
IMGP9448 70 Roy Wagner Gdy styl ten się utrwalił, stał się podstawą dalszego rozwoju. Niesamowite op
IMGP9449 72 Roy Wagner bardziej skupiały się na samym akcie malowania, co było widoczne w wyrazistyc
62 • 08LICZEMIA PROCENTOWEOBLICZANIE PROCENTU DANEJ LICZBY WAŻNE! Procenty to inny sposób zapisywani
61224 ScannedImage 62 *vwać energie w inny sposób. Sporadyczne flirty miały na rozrywki ?ub też byty
skanuj0059 (17) 122 Nowe ruchy społeczne ści, z którą się norma wiąże, chyba że znaleziony został in
skanuj0059 (17) 122 Nowe ruchy społeczne ści, z którą się norma wiąże, chyba że znaleziony został in
EP 2 034 830 BI 5693761; i 6407213, deimmunizowane, lub w inny sposób modyfikowane, aby uczynić je e
s320 320 Poznaj Linux 320 Poznaj Linux inny sposób na powiększanie bufora LINDOLiczbę wycofywalnyćh

więcej podobnych podstron