Ponieważ nie znałem żadnego zwierzęcia, które by się nazywało „niedźwiedź”, więc zapytałem:
- Czy on jest duży? Większy od ciebie czy mniejszy?
Nie chciałem znowu narażać się na niespodzianki.
- Większy, trochę większy - odpowiedział mi jeż wesoło. - zresztą sam zobaczysz. Niedźwiedź buduje sobie teraz zimowe mieszkanie pod wywróconym świerkiem. Idź najpierw prostó, potem na lewo, potem znowu prosto i na prawo. Na pewno trafisz.
- A czy on nie ma kolców?
- Nie, skądże znowu! Ma dużo miękkich kudłów. No, ale idź już, bo chce mi się spać. Dobranoc...
- Dobranoc, jeżu, śpij dobrze! - odpowiedziałem mu grzecznie.
Jeż zagrzebał się w liście tak, że na pewno nikt go tam nie wypatrzy. A ja poszedłem szukać niedźwiedzia.
„Najpierw prostó, potem na lewo” - powtarzałem sobie wskazówki jeża.
Zbliżał się wieczór, a wywróconego świerka wciąż jeszcze nie było widać. Nadgryzłem czerwoną jagodę żurawiny i ułożyłem się w malutkim zagłębieniu pod sosnowym korzeniem. Byłem bardzo zmęczony. Myślałem, że chyba już dalej nie będę mógł iść, ale rano po zjedzeniu reszty jagódki poczułem się lepiej.
„...Potem znowu prosto i na prawo...”-przypominałem sobie. .
I tak minął prawie cały dzień. Już myślałem, że zabłądziłem, kiedy przed samym wieczorem spostrzegłem z daleka wywrócony świerk. Długie, szeroko rozłożone korzenie sterczały ku górze, zasłaniając pień i gałęzie.
- Świerk już jest! - ucieszyłem się. - Teraz trzeba poszukać samego niedźwiedzia...
29