Gazeta płonęła, ogień był coraz większy i chłopiec przestraszył się. Próbował zgasić ognisko, ale było takie gorące i parzyło dłonie.
— Babciu! Babciu! Ratunku! — wrzeszczał.
Babcia wróciła i zażegnała pożar. Pozostał tylko piekący bąbel na Wojtusiowej ręce i wypalony ślad na dywanie.
- Oj, babciu, co by było gdybyś nie wróciła - beczał chłopiec. — Już nigdy nie będę bawił się zapałkami — obiecywał i dmuchał bolącą dłoń.
-16-