270 ONOSTYCYZM A UMYSLOWOŚĆ KLASYCZNA
270 ONOSTYCYZM A UMYSLOWOŚĆ KLASYCZNA
na drodze ludzkiej wolności. Kosmiczny /oroś stoików zastąpiony /OS!a-przez hcmwmwnc, przygniatający kosmiczny los. O tej szczególnej wlaf dwości będziemy musieli niebawem powiedzieć więcej. Ogólną zasadą jCM tu to. iż ogrom, moc i doskonałość porządku mc pobudza juz do kontem placji i naśladowania, ale wywołuje niechęć i bunt.
Rcakcja grecka
W oczach starożytności był to nic tylko dziwaczny pogląd, ale oczywiste blużnierstwo. i gdziekolwiek poświęcano mu wyraźną uwagę, zawsze w ten sposób go charakteryzowano - jako postawę świętokradczą, do której jest zdolna tylko głęboko nicrcligijna i bezbożna dusza. Traktat Plotyna przeciw gnostykom (Enn. II. 9) jest wymownym przykładem takiej reakcji. Nawet tytuł zapowiada, iż jest on polemiką z tymi. którzy umniejszają wartość tego świata, a cale dzieło dyszy oburzeniem, jakie starożytną kosmiczną pobożność napawa szaleństwo i arogancja takich nauk.
„Nic żywią zaiste dla tego dzieła stwórcy i dla naszej ziemi żadnego uznania, ale niemniej głoszą, ze dla nich powstała nowa ziemia, na którą stąd odejdą z pewnością (r. 5)... ganią ten świat... złorzeczą włodarzowi tego świata, robią stwórcę i duszę tym samym i obarczają tymi samymi doznaniami, co poszczególne jednostki (r. 6). Więc trzeba ich pouczyć, a może to ścicrpią i zrozumieją, jaka jest natura tych jestestw, tak iż sami przestaną lżyć święte potęgi, co czynią lekkomyślnie zamiast bardzo tu wskazanej ostrożności (r. 8). Przez tamtego Boga jest także nasz świat i tam się wpatruje (r. 9). Kto zatem potępia naturę świata, ten nic wie, co czyni, ani gdzie godzi to jego zuchwalstwo (r. 13). Z drugiej strony to, że się wzgardziło światem i bogami w nim i innym jeszcze pięknem, wcale nic znaczy, że się jest dobrym... Bo jak zaiste z ową czcią pogodzić, że opatrzność nic przenika do tego świata i do jakiejkolwiek jego części?... Bo który z tych zarozumiałych gardzicie)! ma tyle w sobie ładu i rozumu, co ten świat?” (r. 16)
Podobny sprzeciw wyrażał wzrastający Kościół, który mimo antykosmicz-nych skłonności występujących w chrześcijaństwie, w obliczu nicumiarkowa-n,a antykosmiczncgo dualizmu był jednak spadkobiercą starożytności. Za-
miasi greckiej tezy o immanencji bóstwa we wszcchświccic, argumentu pno> ciw gnostyckiemu przeciwstawieniu Boga i świata dostarczyła właśnie biblijna doktryna stworzenia i boskiego panowania nad światem. Również tutaj oszczerstwo adresowane do świata zostaje odrzucone jako bluź.nicr-stwo: „Powiedzieć, ze świat jest tworem upadku i niewiedzy to największe blużnierstwo" (Iren. Adv. Hacr. U. 3.2). Prowokację najgorszą stanowiła bezlitosna pogarda żywiona przez Marcjona dla stwórcy i jego dzieła i przytoczyliby ™ Tertuliancm kilka wypowiedzi, które oburzyły go najbardziej (zob. s. 156 i n.) Szyderstwo, jakie Marcjon kierowa! przeciw światu, nic ma sobie równego nawet w obrębie literatury gnostyckicj. Ale tylko w tej epoce można było mówić o święcie tak buntowniczo i tak pogardliwie. Nigdy wcześniej ani później me otwarła się laka przepaść między* człowiekiem a światem. między życiem a jego dawcą, i lak silne uczucie kosmicznej samotności, porzucenia i transcendentalnej wyższości jaźni nic opanowało ludzkiej świadomości.
B. PRZEZNACZENIE l GWIAZDY
Aspektem kosmosu, w którym najlepiej objawia! się jego charakter, była dla gnostyków hcinwrnicnc. tj. powszechny los. Losem ivm rządzą planety czy ogólnie gwiazdy, mityczne uosobienie nieubłaganego i nienawistnego prawa wszechświata. Zmianę w emocjonalnej treści terminu ..kosmos” obrazuje najlepiej deprecjacja tej części widzialnego świata, która uprzednio uznana była za najbardziej boską, czy li sfer niebieskich. Gwiaździste niebo - które od Platona do stoików stanowiło najczystsze ucieleśnienie rozumu w kosmicznej hierarchii, paradygmat rozumności a zatem boskiego wymiaru sfery zmysłowej - patrzyło teraz człowiekowi w oczy nieruchomym wzrokiem obcej potęgi i konieczności. Jego zasadą była teraz tyrania a nic opatrzność. Pozbawiony czci, jaką do tej pory darzyła go wszelka astralna pobożność, lecz nadal posiadając zdobytą wcześniej wybitną i reprezentacyjną pozycję, gwiezdny firmament staje się obecnie symbolem wszystkiego, co w wyniosłej rzeczywistości wszechświata wprawia człowieka w przerażanie. Pod tym bezlitosnym niebem, które nic wzbudza już przepojonej czcią ufności, człowiek uświadamia sobie swoje zupełne opuszczenie, swoją pozycję nic tyle części obejmującego wszystko systemu, co istoty w niewytłumaczalny sposób umieszczonej w nim i wystawionej na jego wpływ.