334 NOWn ODKRYCIA W DZIEDZINIE HADAŃ NAD GNOSTTCYZMEm
stawia Ewangelia (nic wspominająca nic o Sophii i demiurgu, o liczbie imionach Eonów, etc.) nic usprawiedliwia wniosku, że reprezentuje ona początkowe, jeszcze nie rozwinięte, niejako embrionalne stadium tej spe^ kulacji.-71 Jest raczej tak. ze reprezentuje ona symbolizm drugiego stopnia Jest wszakzc rzeczą naprawdę ważną, iż przynajmniej dla ..wiedzących”, wewnętrzne znaczenie doktryny morfo zostać wyartykułowane w oderwaniu od prezentowanej w fazie mitologicznej hojnej obsady personalnej. I w tym odnajdziemy odpowiedź na pytanie: co EV wnosi do naszej wiedzy o teorii walcntyniańskicj ?
Być może. w obszarze spekulacji uniwersalnej, którą w tym miejscu wy. łącznie się zajmuję, EV choć bynajmniej nic jest to pewne, dodaje nowy wariant doktryny walcntyniańskicj do szeregu znanych ze świadectwa patrystycznego: wszelka jej rekonstrukcja z rzadko rozsianych w tekście wzmianek musi w najlepszym razie pozostać czymś wysoce hipotetycznym. Nichipotcty-czna jest natomiast zgodność pod względem zarysu i ducha z ogólnym cidos spekulacji walcntyniańskicj i pod tym względem EV stanowi niezwy kle wartościowe źródło dla zrozumienia samej owej spekulacji, która jest o tyle pełniej udokumentowana w starszych relacjach. Spckulatywnc fragmenty w EV nic są bowiem skrótem czy streszczeniem jakiejś wersji pełniejszej: w symbolicznym skrócie wskazują one esencję doktryny ogołoconej z ogromnej liczby mitologicznych dodatków i zredukowanej do swego filozoficznego rdzenia. Tak więc, jak EV może być czytana jedynie z pomocą szczegółowego mitu, tak dzięki owej lekturze mit ten zyskuje z kolei przejrzystość pod względem swojego fundamentalnego znaczenia duchowego, które niejako ukrywa się pod powierzchnią licznych i z konieczności dwuznacznych zmysłowych obrazów. W tym sensie EV jest czymś w rodzaju pneumatycznej
leząca u jego podłoża moc zapomnienia.
271 Twierdzenie takie wysunięte zostało przez van Unnika (11. C. Puech. G. Ouispcl, W. C. van Unnik. „The Jung Godet**, London 1955. 81-129) a przeze mnie krytycznie omówione we wspomnianych wyżej (przyp. 265) dwóch artykułach. Sednem mojej argumentacji jest teza, iż jest hardziej prawdopodobne, że abstrakcja następuje po wyobrażeniach konkretnych a nic przed nimi. Zgodnie z tym. EV byłaby czymś w rodzaju ^■demitologizowanej** formy walcntyniamzmu (choć jako taka w dalszym ciągu mogła być dziełem samego Walentyna lub kogoś jemu współczesnego). Przyznać trzeba, iż odwrotna kolejność, tzn. ptzcdmitologiczny, quasi-filozoficzny początek, który następnie przybiera się w mitologiczne szaty, mc jest sama w sobie niemożliwa. Ale to, że EVz jej swobodną grą mistycznych wariacji na fundamentalny teologiczny temat, z jej bogatymi, ale luźno powiązanymi i wciąż zlewającymi się ze sobą obrazami, miałaby należeć do niedojrzałego stadium walentynianizmu. jest dla mnie całkowicie nie do przyjęcia.
33S
transkrypcji symbolicznego miiu. Faktem, którego naprawdę nic sposób przecenić jest natomiast to, iż od czasu jej odkrycia jesteśmy w posiadaniu tego, co .sami walcntynianic uważali za sedno własnej doktryny: sednem zali owego sedna było wyrażone w ..formule” twierdzenie.
Jak stwierdziliśmy, formuła owa znana była poprzednio (choć nie rozpoznana jako formula) z cytowanego juz przez nas słynnego ustępu u Ireneusza.
Sam Ireneusz nic podkreśla jej w jakiś szczególny sposób: pojawia się ona pod koniec jego wyczerpującej relacji na temat doktryny walcntyniańskicj pośród rozmaitych informacji uzupełniających, które zostały wciśnięte do rozdziałów poświęconych herezji markozjańskicj (bądź, jak sądzę, następują po nich272). Fakt ten skłaniał badaczy do interpretowania tej formuły jako dogmatu charakterystycznego dla jednej odmiany tej szczególnej gałęzi wa-Icntyniańskicgo drzewa, a nie jako centralnej zasady walentynianizmu jako takiego. Tym niemniej wewnętrzna doniosłość lego ustępu od dawna wywierała na badaczach silne wrażenie.27*' 1 niespodziewanie wrażenie to zostało potwierdzone przez świadectwo najbardziej autentyczne. EV (której autorytet, o ile jest to owa przypisana walcntynianom przez Ireneusza „Ewangelia Prawdy”, musiał być wielki wśród walcntynian) stwierdza bowiem właśnie to, że streszczona w „formule” prawda jest - ewangelią prawdy! Tb, że omawiane zdanie używane jest jako formula dowiadujemy się dopiero teraz, dzięki temu. że jest ono w naszym tekście powtarzane. To natomiast, źc posługiwali się nim walcntynianic wiemy z dzieła Ireneusza, a tylko oni mogli uczynić to w sposób uprawniony, albowiem tyłków kontekście ich spekulacji uzyskiwała ona uzasadnienie. W uświadomieniu sobie tej prawdy dopomoże czytelnikowi nasza ogólna charakterystyka „spckulatywnej zasady walenty-nianizmu” znajdująca się na początku rozdziału 8 (ss. 189-191), która kończy się przedstawieniem tego, co nazywam tam „pneumatycznym równaniem” — mianowicie przedstawieniem faktu, iż zachodzące w indywidualnym człowieku wydarzenie pneumatycznej wiedzy jest równoważnikiem o odwróconym znaku przedkosmiczncgo uniwersalnego wydarzenia boskiej niewiedzy i, z racji swego zbawczego rezultatu należy do tego samego porządku ontologiczncgo, a także faktu, że takie urzeczywistnienie wiedzy
Nigdy nic dałem się przekonać, że w rozdziale 19 » następnych Ireneusz nadal zajmuje się tylko markozjannmi, a nic nauką wnlcntyninńską w ogóle.
27J Zob. np. moją interpretacje w. „Gnosis und spatantiker Gcist". 1 (1934), 206, 2; 374 i n.; por. II. 1 (1954). 1621 n