Dodatkową przyczyną, jak już widzieliśmy, jest olbrzymia sztywność wydatków budżetowych w Polsce, która - w zależności od kryteriów oceny - dotyczy od 2/3 do 4/5 całości wydatków. Kiedy na podstawie zapisów ustawowych lub umów i innych zobowiązań państwa musimy przeznaczać rokrocznie olbrzymie kwoty na subwencje i dotacje dla jednostek samorządu terytorialnego (a nie można tego nie robić, kiedy przekazało się im realizację ważnych zadań publicznych), na świadczenia społeczne (głównie renty i cmeiytury) i na obsługę długu publicznego i kiedy z pozostałych środków trzeba jeszcze zapewnić normalne funkcjonowanie państwa, bezpieczeństwo jego i jego obywateli, to okazuje się, że nie ma możliwości realizacji jakichkolwiek ambitniejszych planów zmiany struktury wydatków budżetowych, przez co dodatkowo zapowiadane zmiany w polityce gospodarczej pozostają na papierze.
Oczywiście można próbować zmniejszyć sztywność wydatków publicznych. Jednał takie „odsztywnienic” musiałoby pociągać za sobą przede wszystkim radykalne ograniczę-nic wydatków socjalnych państwa czy wydatków realizowanych przez samorządy. Staje aj więc oczywiste, że dla takiego programu trudno jest znaleźć polityczne poparcie; co więcej -jego realizacja może kosztować przegranie następnych wyborów. W rezultacie inercja struktury wydatków budżetowych i brak przestrzeni politycznej do jej zmiany oraz dominująca doktryna ekonomiczna leżą u podstaw stosunkowo niewielkich zmian w polityce gospodarczej bez względu na polityczne zabarwienie kolejnych koalicji rządowych w Polsce i na ich przedwyborcze obietnice. Analogiczne rozumowanie w znacznym stopniu odnosi się także do zmian zakresu redystrybucji dochodu narodowego między sektor prywatny i sektor publiczny oraz zmian struktury dochodów budżetowych.
Przejdziemy obecnie do kwestii budzącej bodaj najgorętsze spory ekonomiczne w ostatnich plus-minus trzydziestu latach, to jest wpływu deficytu budżetowego (lub nadwyżki budżetowej) na gospodarkę. Spór taki toczy się między zwolennikami teorii efektywnego popytu, autorstwa Johna Maynarda Keynesa i Michała Kaleckiego, z jednej strony, a zwolennikami współczesnej teorii neoklasycznej, z drugiej1. Zaczniemy od prezentacji teorii efektywnego popytu.
Koszty, ceny i krzywe łącznej podaży w teorii Kaleckiego i Keynesa
W teorii efektywnego popytu Kaleckiego i Keynesa punktem wyjścia jest konkurencyjna gospodarka rynkowa, która odznacza się niepełnym wykorzystaniem czynników
produkcji. Jej znaczenie, jak każdej nowej teorii, brało się nie z tego, co przejmowała z poglądów dotychczasowych, ale z tego, co odrzucała, zastępując stare paradygmaty nowymi.
W poglądach ekonomicznych Alfreda Marshalla, który próbował dokonać syntezy ekonomii klasycznej z teorią użyteczności krańcowej, centralne znaczenie ma przejęta z ekonomii klasycznej koncepcja krótkookresowej równowagi wraz z założeniem, że ze wzrostem podaży jednostkowe koszty produkcji rosną, a wraz z nimi rośnie cena. Ponieważ zaś ze wzrostem ceny popyt maleje, na wykresie przedstawiającym relacje wielkości produkcji i cen krzywa podaży (55) jest rosnąca, krzywa popytu (DD) jest malejąca, a punkt ich przecięcia przy cenie równowagi pr wyznacza stan równowagi podaży i popytu D, = 5,(zob. rys. 3.1).
Zgodnie z ortodoksją ekonomiczną dominującą do lat trzydziestych XX w. każdy wyprodukowany towar automatycznie znajduje zbyt: ktokolwiek coś sprzedaje, natychmiast uzyskany dochód wydaje na coś innego, jeżeli zaś oszczędza, to jego oszczędności są natychmiast wydawane przez innych. Dochody są bezzwłocznie wydawane na konsumpcję i inwestycje. Oszczędności są specyficznym rodzajem wydatków - na inwestycje dokonywane przez innych. To jest istota prawa Saya: każda produkcja sama tworzy dla siebie popyt. Problem efektywnego popytu jako samodzielny temat dociekań ekonomicznych nie istnieje.
Rysunek 3.1. Krótkookresowa równowaga podaży I popytu
Istotą teorii efektywnego popytu Kaleckiego i Keynesa było odrzucenie prawa Saya - uznanie, że równowaga nic dokonuje się bynajmniej „w mgnieniu oka”, ale w procesie, który wymaga międzyokresowej analizy, mechanizm tynkowy wcale nie musi prowadzić do równowagi podaży i popytu przy pełnym wykorzystaniu czynników produkcji, podaż bynajmniej nie rodzi automatycznie równego jej popytu i może przyjąć postać niechcianego przyrostu zapasów, a oszczędności wcale nie przeistaczają się automatycznie w inwestycje. Według nich bowiem o rozmiarach inwestycji decyduje przede wszystkim aktualna i przewidywana opłacalność projektów inwesty-
63
W teorii ekonomii wyróżnia się także deficyty „cykliczne", związane z koniunkturalnymi wahaniami wielkości dochodu i zatrudnienia, i „strukturalne”, występujące niezależnie od fazy cyklu koniunkturalnego. Z punktu widzenia porównawczej analizy roli deficytu w teorii efektywnego popytu i we współczesnej teorii neoklasycznej podział ten nie ma istotnego znaczenia.