samoświadomej istoty jest ważniejsze, ponieważ jest ona bardziej wartościowym typem istnienia. Wprowadza to nieutylitarystyczne stwierdzenie wartości, które nie wynika tak po prostu z przyjęcia uniwersalnego punktu widzenia w sposób opisany w ostatniej części rozdziału 1. Ponieważ rozwinięty w tej części argument za utylitaryzmem był, przyznaję, jedynie próbny, nic mogę go użyć do wykluczenia wszystkich nieutylita-rystycznych wartości. Mimo to jesteśmy upoważnieni, by zapytać, dlaczego samoświadome istotv miałyby być uważane za wartościowsze, a w szczególności dlaczego domniemana większa wartość samoświadomej istoty miałaby dać w rezultacie postawienie mniejszych interesów istoty samoświadomej nad większymi interesami istoty je dynie odczuwającej, nawet gdy samoświadomość istoty samoświadomej nie jest stawką. Ta ostatnia rzecz jest ważna, gdyż nie rozważamy teraz przypadków, w których życie istot samoświadomych jest zagrożone, ale takie, w których istoty* te będą żyły, a ich wiadze pozostaną nienaruszone, cokolwiek postanowimy. W takich przypadkach, gdy istnienie samoświadomości nie ma wpływu na naturę porównywanych interesów, nie jest jasne, dlaczego mielibyśmy w ogóle włączyć samoświadomość, bardziej niż gatunek, rasę czy płeć, do tego typu dyskusji. Interesy są interesami i powinno się je rozważać tak samo bez względu na to, czv są interesami ludzi czy zwierząt, istot samoświadomych czy niesamoświado-mych.
Jest inna możliwa odpowiedź na stwierdzenie, że samoświadomość, autonomia czy podobne cechy mogą posłużyć do odróżnienia ludzi od zwierząt: przypomnijmy sobie, że są ludzie niepełnosprawni intelektualnie, którzy mają mniej powodów do bycia uważanymi za samoświadomych czy autonomicznych niż wiele zwierząt. Jeśli użyjemy uch cech, by stworzyć przepaść między ludźmi i innymi zwierzętami, umiejscawiamy tych mniej zdolnych ludzi po drugiej stronie przepaści; jeśli przepaść ma wyznaczać status moralny, ci ludzie mieliby raczej status moralny zwierząt niż ludzi.
To jest mocny argument, gdyż większość z nas przeraża wizja użycia niepełnosprawnych intelektualnie ludzi w bolesnych eksperymentach czy tuczenia ich na wykwintne obiady. Niektórzy filozofowie próbowali argumentować, że te konsekwencje nie wynikałyby tak naprawdę z użycia takich cech jak samoświadomość czy autonomia do odróżnienia ludzi od zwierząt. Rozważę trzv z tych prób.
Sugestia pierwsza: ludzie ze znaczną niepełnosprawnością intelektualną, którzy nie posiadają zdolności odróżniających normalnych ludzi od innych zwierząt, powinni być mimo to traktowani tak, jak gdyby zdolności te posiadali, ponieważ należą do gatunku, którego przedstawiciele normalnie je posiadają. Sugestią jest więc, że traktujemy jednostki nie zgodnie z rzeczywistymi właściwościami, które posiadają, ale zgodnie z właściwościami normalnymi dla ich gatunku.
Interesujące, że sugestię tę wysuwa się, gdy chodzi o obronę traktowania przedstawicieli naszego gatunku lepiej niż przedstawicieli innego; byłaby stanowczo odrzucona, jeśli użylibyśmy jej do usprawiedliwienia traktowania przedstawicieli naszej rasy czy płci lepiej niż przedstawicieli innej rasy czy płci. W poprzednim rozdziale, kiedy dyskutowaliśmy wpływ możliwych różnic w IQ między członkami różnych grup etnicznych, dokonałem oczywistego spostrzeżenia, że jakakolwiek byłaby różnica pomiędzy średnimi wynikami dla różnych grup, niektóre osoby z grupy o niższym średnim wyniku będą miały lepsze wyniki niż niektóre z tej o wvższym, tak więc powinniśmy traktować ludzi jako jednostki, a nie według średniej wyników dla ich grupy etnicznej, bez względu na to, jakie byłoby wyjaśnienie tej średniej. Jeśli przyjmiemy takie założenie, to - by zachować spójność - nie możemy przyjąć sugestii, że kiedy mamy do czynienia ze znacznie niepełnosprawnymi intelektualnie, powinniśmy przypisać im status i prawa normalnych z ich gatunku. Dlaczego bowiem tym razem linia ma być zarysowana raczej wokół gatunku niż wokół rasy czy płci? Nie możemy upierać się. by istoty były raz traktowane jako jednostki, a innym razem jako przedstawiciele gatunku, rasy lub płci. Przynależność gatunkowa nie jest bardziej relewantna w tych okolicznościach niż rasa czy płeć.
Sugestia druga: chociaż znacznie niepełnosprawni intelektualnie ludzie mogą nie posiadać wyższych zdolności niż zwierzęta, to są istotami ludzkimi i przez to mamy do nich szczególne odniesienie, takie, którego nie mamy w stosunku do zwierząt. Jak przedstawił to jeden z recenzentów Animal Liberation: „Stronniczość wobec własnego gatunku i w obrębie niego wobec mniejszych ugrupowań jest, jak otaczający nas świat, czymś, co byłoby lepiej, byśmy zaakceptowali [...] W próbie wyeliminowania stronniczych uczuć tkwi niebezpieczeństwo, że możemy pozbawić się źródła wszelkich uczuć”.
83