dzi". Tak w dawnej Polsce rozpatrywano kwestię osoby nowo pojawiającej się w towarzystwie, przy czym dla dawnych Pola* ków ważne bywało nie tylko Jej pochodzenie, lecz także jej aktualne stosunki: z kim jest spokrewniona lub spowinowacona, przez kogo? Kiedy w początku naszego wieku pojawiła się w nauce sztuka teatru jako nowo wyodrębniony przedmiot badań, na uniwersytetach europejskich rozległy się tego rodzaju pytania, formułowane nieraz w sposób podejrzliwy,, podające w wątpliwość nic tylko szlachetność rodu, olc i dobre prowadzenie przybysza, dotychczas długo trzymanego za'" drzwiami. Odpowiedzi wypadły różnie. Moja jest już dzisiaj -po latach namysłu - dosyć zwięzła. Teatr należy do świata widowisk, wywodzi się z niego. Wyrodził się, to prawda, tak że dziś w święcie widowisk jest pod wielu względami zjawiskiem wyjątkowym, afe nigdy nic przestał być widowiskiem, co czyni z niego zjawisko wyjątkowe w święcie sztuki. Tc wnios-ki wydają mi się nieobojętne. (A w każdym razie nieobojętne dla historyka teatru.) J tych wniosków golów jestem bronić. Od razu jednak przyznaję, że w moim wywodzie sam widzę słabe punkty, gorzej przemyślane od innych, być może po prostu niedomyślane. Uczę się i z tym, że może mi brakować treningu metodologicznego. Tak czy owak, sam traktuję moje pomysły na temat świata widowisk jako rzecz niekompletną. ozlurawą, tu i ówdzie związaną sznurkiem. I także z tego powodu nie miałem początkowo najmniejszej ochoty odpowiadać Pani na piśmie.
Później zmieniłem moje postanowienie z przyczyn, które nie są warte wzmianki w tej chwili. W każdym razie zdecydowałem się odpowiedzieć na Pani pytania, z pełną świadomością wdawania się w awanturę, podejmowania ryzyka, które jest pewno nieproporcjonalne do moich sił.
A skoro tak, skoro już się na to decyduję, pragnąłbym zacząć od krótkiego określenia mojej postawy badawczej. Przyznałem się Pani do umiarkowanego zainteresowania problemami teoretycznymi. W pewnych wypadkach nie umiałbym pewno zająć stanowiska wobec zagadnień, które niejednego teoretyka pochłaniają. Nieco inaczej jest z kwestią pojmowania nauki, jej możliwości, obowiązków, wewnętrznego podziału zadań. W tych sprawach moje poglądy kszcalto-wały się Jut pod wpływem mojego profesora, | Zygmunta Szweykowskiego,] a dziś są na tyle sprecyzowane, te mogą sobie pozwolić na kilka oświadczeń poprzedzających właściwy wykład.
Zaczynam od stwierdzenia, te wszystko, co do Pani napiszą, będzie próbą opisu odwołującego się do przykładów czerpanych z historii lub z obserwacji. (Wiele z nich zawdzięczam życzliwej uwadze moich kolegów i słuchaczy.) Wnioski będą wynikały przede wszystkim z porównywania i grupowania. Tą drogą można moim zdaniem dojść do wysoce użytecznych uogólnień na temat charakteru zjawisk. Możliwe jest również śledzenie pewnych prawidłowości, gdy wykrywalna jest powtarzalność zdarzeń jednego typu albo występowanie ich narzuca się jako typowe dla jakichś okoliczności Może się zdarzyć, że przedstawiając uogólnienia tego rodzaju użyję słów „prawo”, „prawa". Np. „prawa rządzące światem widowisk". Będzie to oczywiście ustępstwo na rzecz języka potocznego, w którym wszelakie prawidłowości zwykło się nazywać prawami. W rzeczywistości o prawie .naukowym powinno się mówić wtedy, kiedy ma ono cechę powszechności Uogólnie-nia, na które się powołuję, takiej cechy nie mają, ach użyteczność jest uzależniona od liczby i znaczenia przykładów.
Nie zajmuję się sposobem istnienia zjawisk. To bywa domeną filozofa, a od mieszania teorii z filozofią leż chciałbym się od razu odżegnać. Ma się rozumieć, że czasem trzeba mieć własne zdanie w kwestii, w której tylko filozof jest kompetentny. Co innego jednak chodzić do filozofa po radę, a co innego samemu filozofować. Pierwsze bywa nieuniknione, od drugiego stronię. Chyba wbrew modzie.
Także moje pojmowanie teatru wydaje mi się niemodne. Epoka, jak widzę, ma skłonność do szerokiego, nawet bardzo szerokiego pojmowania teatru. Moim zdaniem jest to niesłuszne. Tak bardzo niesłuszne, że w tym punkcie gotów jestem przeciwstawić się ogólnie panującej tendencji. (Choć znowu niechętnie myślę o tym, że może z lego wyniknąć pewna poza.)
11