ny tak gruntowne, że na żadne inne wartości, lub przyjemności życia nie było miejsca.
Dążenie do czynienia każdej rzeczy na większą skalę, dążenie do udoskonalenia trwało w nim do końca.
Rockefeller, będąc najbogatszym człowiekiem świata, nTe dał nigdy grosza biedakowi w łachmanach, proszącego go o to na ulicy. Nie znosił podziękowań, ani ofi-cjalności.
A przecież pomimo tego był chyba największym filantropem świata.
Niewiadomo dokładnie, co skłan;ało Rockefellera do dawania różnego rodzaju wsparć i funduszów. Czy wypływało to z miłości do ludzi, czy z głębszego współczucia, czy też rzecywiście, jak on to sam określał, z dobrego ducha ofiarności, który mieszkał w jego sercu.
Przypuszczalnie jednak nie była to tylko manjera bogatych Amerykanów, ani wynik konwencjonalizmu. nakazujący oddanie części swoich mil jonów na cele dobroczynne. Człowiek, który od dzieciństwa czuł się gorącym chrześcijaninm i wolne chwile spędzał na zbieraniu pieniędzy dla gminy babtystów, będąc najbogatszym człowiekiem świata, był, jak cyfry wskazują również najszczerszym filantropem.
Trzecią część swego olbrzymiego majątku poświęcił na cele dobroczynne.
Suma ta wynosi przeszło póf (!/>l mil-jarda dolarów. O ile do pewnego czasu wystarczało mu zbieranie pieniędzy, o tyle teraz odczuwał potrzebę dawania. I w tej dzedzinie nie chciał ten mocny człowiek okazać się zwykłym, przeciętnym pionkiem. I w tym zakresie dążył do ulepszeń i rozwoju i stworzyć chciał sztukę dawania.
Podobnie, jak poprzednio doprowadził do doskonałości sztukę ,.zarabiania", tak i teraz myślał 0 najlepszym sposobie ofiarowania. Doszedł do wniosku, że i filantro-pja musi posiadać organizację i to opartą na metodach, podobnych organizacji trustu. Ani jeden dolar nie może być marnowany, ani jeden nie powinien przejść w niepowołane ręce. Celowość każdego funduszu musi być tak pomyślana, jak plan trustu, zanim go żaczęto budować.
Rockefeller założył specjalne biuro, zatrudniające dość dużą liczbę urzędników. Do biura tego Dr zachodziły prośby o wsparcia pieniężne. Prośby te pochodziły częściowo od osób prywatnych, częściowo zaś od różnych instytucyj społecznych i naukowych. Nadchodziło dziennie przeszło sto listów, w tern wiele próśb od młodzieńców, chcących założyć sobie interes, od ojców
59