Wtnicmsz Banit przed podjęciem d<rcyzji raz jeszcze
obejrzał cafe mieszkanie. Chciał do końca zrozumieć nw-
tyu-y Kielara. Człowiek nie zabija się ot tak z dnia na
dzień — myślał — wcześniej musi dostać od życia porządny wycisk. Musi mieć już dość totalnego egoizmu innych ludzi, ich niegodziwości i podłości. Cćż, ten biedak każdej nocy słyszał jak inny obrabia mu żonę. Od tej świadomości nie chroniły go nawet solidne drzwi i zamki w drzwiach. Jednak widocznie miał dosyć.
— Pioszę zabrać ciało do kostnicy — powiedział wolno do czekających sanitariuszy.
Kiedy komisarz wydał to polecenie, oczy Hornika za-złociły się na moment jakimś zwierzęcym zadowoleniem. Policjant kątem oka dostrzegł ten błysk radości i serce uderzyło mu żywiej, jakby ktoś dotknął jego kręgosłupa kawałkiem lodu...
*
Radio, stojące na półce, cicho grało jakąś pogodną melodię, pomrugując czerwono świecącą diodą. Barat nerwowo chodził po swoim gabinecie, paląc papierosa za papierosem. W końcu się zdecydował i podszedł do telefonu.
— Oficer dyżurny — usłyszał w słuchawce.
— Barat. Przywieźcie z kostnicy ciało Andrzeja Kielara. Wezwijcie też lekarza sądowego. Niech przeprowadzi szczegółową sekcję.
— Często pan tak zmienia zdanie? — ironicznie zapytał oficer.
— Na razie ja prowadzę śledztwo...
Widziałem już kilka takich przypadków — myślał Barat. — Na pierwszy rzut oka czyste samobójstwo, a w rzeczywistości koronkowo zaplanowane morderstwo... Dlaczego ten Hornik tak się ucieszył, kiedy kazałem zamknąć sprawę?... A swoją drogą miałem nieliche szczęście, że w tamtej chwili patrzyłem na niego...
Była prawie czwarta nad ranem, gdy lekarz wszedł dó
gabinetu komisarza.
_ Miał pan wyjątkowego nosa — zawołał od progu. — Nasz nieborak już nie żył, kiedy wieszano go na
lampie.
— Na czym opiera pan, doktorze, swoje twierdze-
— Atropina, komisarzu, zaaplikowano mu końską dawkę. Wydawało im się, żesą.bardzo przebiegli. Podali Kielarowi truciznę i wyszli do kina. Kiedy wrócili, on przeszło godzinę już nie żył. Łatwo powiesili jeszcze nie-skostniałe zwłoki i wezwali policję...
Winicjusz Barat ponownie sięgnął po słuchawkę.
— Proszę aresztować Zofię Kielar i Pawła Hornika pod zarzutem morderstwa z premedytacją.
— Teraz? — głos oficera dyżurnego stracił trochę z ironicznego tonu.
— Bądźmy ludźmi — odpowiedział komisarz — wystarczy rano...
Barat wychylił się przez okno. Świtało. Gwiazdy bledły niczym oddalające się, rozrzucone w kosmosie kawałeczki ognia. Były tym w rzeczywistości.
„ISABELL” — to nowy „dwutygodnik Ickko-strawny". Takiej gazety nie było jeszcze na naszym rynku. Gwoździem każdego numeru niesamowita opowieść, aż włosy stają dęba' Porady medyczne, nauka gry w pokera. O samotności i przyjaźni, nienawiści i cierpieniu, miłości i zbrodni. Quiz za milon złotych. To najbardziej relaksowa gazeta w Polsce.
— 47 —