22
Oświata / Wycłtowtnti
strukturalnych, programowych, metodycznych itp.. lecz także w sensie poglądów na nią samą —- zarówno ze strony naukowców i nauczycieli, jak uczniów i określonych władz.
Wszędzie tam, gdzie przedmiotem zmian, modyfikacji łub eksperymentów staje się społeczeństwo i żywy człowiek, każdy eksperyment Jest przedsięwzięciem niesłychanie odpowiedzialnym także etycznie. I osobnym problemem staje się społeczna szkodnictwo takich nieudanych eksperymentów. Jednak — me uciekniemy od tego — sama tendencja poszukiwania jakich* zmian, nawet radykalnych, jest tendencją społecznie zdrowa zdaje się wynikać ze zdrowego odruchu samozachowawczego, skoro odczuwamy (albo nawet Już w i e m y), że nasz dotychczasowy model nauczania I wychowania coraz bardziej staje się anachroniczny, a przez to nieskuteczny; że również przez to rośnie nasze zapóźnienie cywilizacyjne; że także w tej sferze nie nadążamy za milowymi krokami postępu. Wiele krajów dostrzega to również i dokonuje z różnym skutkiem — rozwiązań modelowych we wszystkich dziedzinach szkolnictwa, a w tym także w odniesieniu do modelu nauczania i metod nauczania. Wiemy
0 tym I dlatego ów problem musi pozostawać w polu naszej troskliwej, a co najważniejsze — twórczej uwagi.
Zastanawiając się nad modelem „nauczyciela twórczego", zastrzec nam trzeba, że będziemy się obracać w sferze rozwiązań I propozycji „modelowych". Idealnych, skierowanych w przyszłość. Zaś Jak przekuć pewne idfee (nawet utopijne) w czyn. w fakty, Jest to Już rzecz specjalistów, dysponujących w tym kierunku wiedzą, doświadczeniem, możliwościami decyzji i środkami urzeczywistnienia. Niewątpliwie znajdą się sceptycy lub prześmiewcy, którzy mogą powiedzieć; „o czym my tu mówimy
1 po co?" Przecież szkołom brakuje w skali kraju 100 tys wykwalifikowanych nauczycieli, brakuje budynków sżkoinych. dzieci uczą się na dwie zmiany — itp. itd. — a my tu konstruujemy utopijne wizje przyszłości..." Odpowiedź Jest na to jedna: kto nie myśli o Jutrze — staje się bezradny także wobec teraźniejszości Właśnie dlatego, te niedostatecznie myśleliśmy o Jutrze, że me przykładaliśmy wagi do wyobraźni — mamy dzisiaj to, co mamy. nasze wielkie trudności nie tylko w oświacie.
Kto to jest „nauczyciel twórczy"
Podobnie jak w sztuce, tak i w nauce mamy do czynienia z dwoma kategoriami wartości: tworzeniem I upowszechnianiem twórcą jest ten, kto odkrywa lub formułuje w nauce coś nowego i to ogłasza. Pozostali otrzymują do dyspozycji względnie Już prostą — bo ukształtowaną — faktografię wiedzy niejako gotowej do przekazu w postaci do pewnego stopnia zamkniętej. Wiedza przyrasta szybko i to, co dzisiaj „nowe" (twórcze) rychło staje się „klasyczne", wchodzące do względnie stałego kanonu rozwijającej się nauki. Mówiąc o twórczości naukowej mamy więc na myśli uczonych. Natomiast naukowcami są cl. którzy wiedzę opanowują. a także ją „zbierają", nieraz „po okruchu" ze żmudnych badań, lecz nie potrafią ich syntezować lub na Ich podstawie dochodzić do czegoś nowego. Jedni z nich w przyszłości staną się uczonymi,’ Inni nie, choćby dysponowali wiedzą nawet bardzo rozległą.. Tak to się przynajmniej rysuje dotychczas I jedni I drudzy mogą wiedzę upowszechnić (lepiej lub gorzej), ale nie tylko cl pierwsi wiedzę tworzą. Choć potencjalnie każdy człowiek dysponujący zdrowym mózgiem, a także odpowiednimi warunkami. Jest istotą twórczą,/nie łudźmy się — obiektywny „rozrzut" różnych cech osobowych i kontekstów sytuacy-jno-życiowych, społecznych, materialnych i Innych w zasadzie uniemożliwia powstanie sytuacji, aby każdy człowiek mógł być twórcą. Jednak ze względu na pryncypia humanistyczne I społeczne dążenia do tego. zwłaszcza przaz stwarzanie szans. Jest w wyższym stopniu pożądane. Ale nie każdy zostanie artystą, uczonym I tym podobnym „twórcą" choćby dlatego, że nakład sił i ..inwestycji" społecznych z natury rzeczy winien być lokowany w tych ludziach, którzy „rokują" nadzieję, że te w nich zaowocują
Otóż we wzrastającym tempie coraz to nowymi I wręcz fantastycznymi tworami techniki — zdajemy się zapominać o rzeczy najważniejszej: o człowieku, który jest Ich autorem. Lekceważymy też jak gdyby... ludzką głowę. mózg. intelekt Twory techniki ułatwiają nam życie — także działalność naukową. A może nasi przodkowie musieli ..wpadać" na genialne pomysły I rozwiązania dlatego właśnie, że stall pośród samych trudności i niemal wyłącznie musieli zdawać się nie tylko na swój umysł? Dziś pewnie nikt już jednoznacznie na takie pytania nie zdoła odpowiedzieć.
Jeśji jednak zgodzimy się. że motorem ówczesnego rozwoju nauki nie mogła być elitarność dostępu do wiedzy i jej hermetyczność (raczej wręcz odwrotnie), że temu rozwojowi nie mógł pomagać rozwój techniki w rozumieniu dzisiejszym (bo takiej nie było), że nie rodziło się wówczas więcej ludzi genialnych niż obecnie, że nie pojawili się „kosmici", by nadać ludziom wielką I gotową wiedzę, to poprzednio postawione pytanie zarysuje się nam jeszcze ostrzej. Czy umiemy na nie odpowiedzieć? Powinniśmy spróbować.
Zaprzęgnijmy do tego wyobraźnię, logikę i Intuicję. Niewątpliwie pomnażanie — w sposób tak doskonały mimo trudności — wiedzy musiało mieć czynnik sprawczy w doskonałym przekazywaniu wiedzy. Z bardzo prostego rachunku wynika. że dokonywany w warunkach takiej elitarności postęp wiedzy musiał się zasadzać na tym, że k a ż d y (lub prawie każdy) następca (uczeń, wychowanek) jakiegoś mistrza niewątpliwie wnosił do otrzymanej wiedzy coś nowego. Innymi słowy — że każdy kolejny następca przewyższał swojego mistrza.
W przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia tylko z odtwarzaniem i powielaniem wiedzy, a więc Jej stanerń niejako constans. Wówczas dochodzenie np. do mistrzowskich obliczeń (przy tak niewielkiej ilości „uczonych" i krótkości ludzkiego życia) musiało trwać wiele tysiącleci, zaś wszelki rozwój odbywałby się raczej na zasadzie zbiegu szczęśliwych przypadków (a tych z natury rzeczy jest niewiele). A przecież im dalej w czas. tym prymitywniejsze już nawet cywilizacje, a kultury...
Co zatem mogło być ową szczególną cechą ówczesnego przekazywania wiedzy, że uczniowie z zasady przerastali swych mistrzów? Może była nią ultraścisła selekcja — wyszukiwanie na adeptów wiedzy pretensjonalnych geniuszy? Niestety — tych nigdy nie było zbyt wielu. Co zatem? Możemy zaryzykować stwierdzenie, że proces przekazywania wiedzy musiał mieć z zasady charakter twórczy. Czyli twórcą musiał być mistrz i twórcami musieli być jego nieliczni zwykle uczniowie. Sam układ mistrza i jego uczniów musiał być twórczy, wpisywany na bieżąco w proces wspólnych, twórczych poszukiwań. Oczywiście — niewątpliwie dobierano przy tym ludzi najzdolniejszych.
Taki opis sytuacji kształceniowej wydaje się wysoce prawdopodobny. A wynika stąd wniosek do rozważań dalszych. Twórcza postawa nauczyciela i twórczy charakter procesu dydaktyczno-wychowawczego jawi się nam tedy nie Jako zupełna nowość właściwa naszym czasom, ale Jako coś, co dawno Już ludzkość wypróbowała ze znakomitym skutkiem, a co zostało zapomniane, zwłaszcza w zupełnie innej sytuacji społecznego charakteru nauczania W ten sposób systemowe widzenie rzeczywistości pozwala nam sięgać nawet w odległą przeszłość, by na dziś I na jutro wydobyć z niej to. co ma wartość nieprzemijającą.
Zmiany historyczno-cywilizacyjne, których nie ma tu potrzeby omawiać, doprowadziły ostatecznie do powstania szkół I szkolnictwa Jako instytucji społecznej. Proces przekazywania i zdobywania wiedzy stał się procesem społecznym. Pierwszą Jego cechą stała się więc rosnąca powszechność, a z czasem — w sensie egalitaryzmu — względna równość wszystkich w dostępie do wiedzy (choć nadal w różnych krajach świata Jest z tym różnie). Ta powszechność narzuciła Inny model nauczania, z Jakim, mimo rozlicznych modyfikacji, mamy do czynienia dzisiaj, także w naszym kraju.
Jak wiele innych instytucji społecznych obciążonych określoną Kim więc. na tym tle. powinien być nauczyciel? Zdarza sią tradycja ezkole Jest strukturą o dużym stopniu Inercji (bezwładu), niekiedy, te Jeet on równocześnie w jakiejś dziedzinie twórcą trudno poddającą się zmianom, zwłaszcza o charakterze — po- (pomińmy tu kontekst szkół wyższych), co dla wychowanków wiedzmy — rewolucyjnym czy systemowym, jak zresztą 1 Innym. może być okolicznością szczególnie pożądaną. Ais nie jeat lo Jeet więc zdeterminowana także szeregiem stereotypów nie tylko I nie będzie „normą". Silą rzeczy musimy więc umieścić nauczy-