IMG52

IMG52



Nauczyciel

historii, astronomii i meteorologii itd. W Indiach uroczyli nawet specjalną kastę — braminów (brah-mm). W Chinach ustępowali jednak pod względem prestiżu wyższym urzędnikom państwowym. U Żydów nauczanie stanowiło urząd święty. Starożytni Grecy natomiast początkowo bardziej szanowali raczej swoich poetów-pieśniarzy (aojdów) aniżeli kapłanów jako nauczycieli. W czasach późniejszych, bliższych „oświecenia greckiego”, nauczanie elementów pisania i czytania stawało się bardziej powszechne, lecz i tanie, tak że nawet biedni mogli uczyć swoje dzieci w zakresie początkowym. Status społeczny takich nauczycieli „początków” był niski. Często zadania te wypełniali niewolnicy (podobnie było w starożytnym Rzymie). Niewolnik opiekujący się chłopcem i jego nauką zwał się „pedagogiem” („prowadzącym chłopca”), która to nazwa utrwaliła się w dziejach wychowania. Jedynie Spartanie nie powielali dzieci niewolnikom; nauczycielem i odpowiedzialnym za wychowanie młodzieży był każdy dorosły.

Większym poważaniem społecznym cieszyli się nauczyciele tzw. „nauk wyższych”: filozofii i retoryki. Niektórzy filozofowie i retorzy (ci ostatni zwłaszcza w Rzymie) miewali znakomite dochody i wielki uznany autorytet, lecz początkowo — na przykład — sofiści, którzy pragnęli „za pieniądze" uczyć jnądrości i cnoty”, nieraz bywali klasyfikowani może nie tak nisko jak niewolnicy, ale niżej niż prawdziwi „wolni” (fakt przyjmowania zapłaty za usługi nauczycielskie, a więc robienie z usług nauczycielskich zawodu, miał ich dyskwalifikować jako „wolnych”). W owych czasach — wydaje się — poważanie i pozycja społeczna „nauczyciela” zależały nie tyle od pozycji i rangi „zawodowej", ile od „amatorskiej" postawy i chęci uczenia drugich, uczenia „sobie a muzom” (nauki dla nauki). Stąd autorytet filozofów i „szkół” filozoficznych (Sokratesa, Platona i akademii platońskiej, Arystotelesa i jego lykejonu). Sztukę nauczania traktowano raczej jako „dar”. Teoretyczne rozważania, a tym bardziej empiryczne badania nad techniką i procesem nauczania w celu ulepszenia sztuki dydaktycznej jeszcze nie rozwinęły się, albo ich potrzeba nie jest dostrzegana.

Mimo iż Kwintylian (1 wiek n.e.) stawiał wysokie wymagania nauczycielom i doradzał dobierać nauczycieli bardzo troskliwie, głosząc pogląd, że także dla nauczania „początków” (nauczania elementarnego) nauczyciel powinien być dobrze pod względem naukowym i metodycznym przygotowany, powaga i pozycja nauczyciela powszechnego nie podniosła się ani w Grecji czasów hellenistycznych, ani w starożytnym Rzymie.

W ŚREDNIOWIECZU zawodowe wykształcenie nauczycieli nabiera znaczenia w powstających od XII wieku uniwersytetach, które stają się heroldami odradzającego się życia intelektualnego po dekadencji kultury umysłowej wraz z upadkiem cywilizacji grecko-rzymskiej. Rosnące zainteresowanie teologią, filo-rofią, prawoznawstwem, medycyną, „sztukami wyzwolonymi” domagało się kształcenia „uczonych” nauczycieli. Uniwersyteckie wydziały prawa, medycyny i teologii nadawały stopień naukowy „doktora”, który łączył w sobie prawo nauczania (docere = uczyć, nauczać), wydziały humanistyczne („ar-lium" = sztuk) dawały stopień „magistra”, który również oznaczał nauczyciela. Nauczyciel musiał przede wszystkim znać przedmiot, którego miał nauczać. Kościół naturalnie — ze względu na ortodoksyjny charakter nauki chrześcijańskiej — czuwał nad tym, kto może „nauczać". Dla obrony pewnej niezależności nauczania powstają w średniowieczu po raz pierwszy zawodowe organizacje nauczycielskie — cechy nauczających.

Zaczątki kształcenia nauczycieli dla średniego i elementarnego poziomu wykształcenia przypadają na początki czasów nowożytnych. Jeszcze w epoce renesansu i później nauczyciele na szczeblu kształcenia początkowego i średniego bywali na ogół ignorantami i stanowili przedmiot pośmiewiska i satyry w niejednym utworze literackim (por. m.in. naszą siedemnastowieczną anonimową „Szkolną mizery-ję"). Ogólnego zjawiska nie zmieniał fakt, iż poszczególni nauczyciele i organizatorzy humanistycznego szkolnictwa, jak Vittorino da Feltre w XV wieku we Włoszech czy Johann Sturm w XVI wieku w Niemczech i inni, zyskiwali wysoką reputację i poważanie, dokonując istotnego postępu w organizacji i treściach kształcenia szkolnego. Szlachta feudalna z pogardą na ogół odnosiła się do nauczania książkowego. Dydaktyka w sensie teorii nauczania w dalszym ciągu nie istniała.

Postęp w zakresie przygotowywania nauczycieli dla szczebla nauczania elementarnego i dla szczebla nauczania średniego obserwujemy w XVII i XVIII wieku. Krok naprzód w sensie praktycznym czynią przede wszystkim jezuici i tzw. Bracia Szkółek Chrześcijańskich. Jezuici swoje doświadczenie pedagogiczne zawarli w „Rafio studiorum " (1599), a Bracia Chrześcijańscy w dziełku „Prowadzenie szkółek chrześcijańskich” (\120). Jezuici dbali o dobre przygotowywanie nauczycieli dla szkół średnich (swoich kolegiów). Bracia Szkółek Chrześcijańskich, a zwłaszcza ich twórca Jan Chrzciciel De la Salle (1651—1719), zwrócili uwagę na konieczność odpowiedniego przygotowywania nauczycieli na poziom elementarny i w tym celu zakładali pierwsze, choć prymitywne, seminaria nauczycielskie. Jan De la Salle zalecał nauczycielom cierpliwość, roztropność, pobożność, wspaniałomyślność, a zwłaszcza uwzględnianie różnic charakterów i uzdolnień dzieci, co młodzi nauczyciele są skłonni zaniedbywać.

Równocześnie — głównie dzięki J. A. Komeńskiemu (XVII wiek) rozwija się „na podstawach naukowych” dydaktyka. Zdobywają sobie powoli uznanie idee, że wykształcenie jest potrzebą żyda, że uczyć można wszystkiego wszystkich, że jednak wykształcenie powinno mieć realną żyriową wartość i przydatność, że proces nauczania, jeżeli ma być skuteczny, musi się oprzeć na znajomości procesu poznania ludzkiego, że wskutek tego nauczanie powinno być nade wszystko „nauką o rzeczach", a nie nauką słów, że zasad i metod skutecznego nauczania można się

441


Wyszukiwarka