IMG55

IMG55



N


nauczycielski? A jeżeli ktoś podnosi doniosłość problematyki wychowawczej, której nie rozwiążemy przy pomocy środków technicznych, to może sprawy wychowawcze w szerokim tego słowa znaczeniu należałoby oddawać w inne ręce i — obok „technologów” czy „reżyserów” nauczania przy pomocy środków technicznych — przygotowywać inną kategorię specjalistów: wychowawców, psychologów i psycho-pcdagogów, socjotechników i socjo pedagogów szkolnych i środowiskowych, dobrze obeznanych z etiologią trudności wychowawczych, z psychologią kliniczną i społeczną, z pedagogiką resocjalizacyjną i rewalidacyjną, z socjotechniką itd. To także dziś aktualny dylemat.

Sprawę komplikuje współczesny wymóg i potrzeba „kształcenia się przez całe życie". Zawrotne tempo bowiem postępu naukowego i technicznego oraz cywilizacyjnych przemian obaliło ostatecznie mit

0    stabilności i wystarczalności (na całe życie) wykształcenia, jakie dawał czy miał dawać tradycyjny system szkolny. Współczesność od każdego wykształconego człowieka wymaga nieustannej renowacji wiedzy, uzupełniania i przekształcania opanowanych umiejętności i sprawności, myślenia giętkiego, krytycznego

1    heurystycznego, osobowości nieustannie angażującej się poznawczo i emocjonalnie. Wyraża to idea edukacji permanentnej. Ale do kształcenia się ustawicznego człowiek musi być wychowany, i to wychowany od najwcześniejszych lat, to znaczy już szkoła musi go w tym kierunku dostatecznie „umotywować” (rozbudzić potrzeby samouctwa) i nauczyć, jak sprawnie i skutecznie uczyć się samemu.

„Niebawem nie będziemy nazywać analfabetą kogoś, kto nie umie czytać, ale tego, kto nie nauczył się, jak uczyć się" — ten aforyzm z głośnej książki A. Tofflera „Szok przyszłości" trafnie ujmuje zadania szkoły przyszłości.

Tymczasem współczesnej eksplozji oświatowej ma towarzyszyć — i rzeczywiście często towarzyszy — głęboki „kryzys szkoły”. Zdaniem radykalnych krytyków dzisiejszej szkoły, krytyków głoszących nawet konieczność deskolaryzacji społeczeństw, szkolnictwo ..wycofało się ze swych funkcji ogółnokul-turowych. koncentrując się przede wszystkim na podnoszeniu kwalifikacji, a podnoszenie kwalifikacjito nie to samo co rozwój osobowości" (C. Wright Mills). Ponieważ liczy się głównie wydajność ekonomiczna, edukacja stała się w głównej mierze przygotowaniem do zawodu, do lepiej płatnych prac. Szkoła—jak mówiliś-my — przekształca się w fabrykę wysoko kwalifikowanych specjalistów, którzy jednak jako ludzie nie posiadają szerszych zainteresowań i głębszej kultury osobistej. Jest to edukacja jednostek może sprawnych intelektualnie i technicznie w wąskiej specjalności, lecz jednocześnie w swoich celach i aspiracjach życiowych podporządkowanych i akceptujących „manipulowanie” ich świadomością i ich potrzebami przez środki masowego przekazu cywilizacji przemysłowej. Systemy edukacyjne zagubiły człowieka integralnego i pełny rozwój jego indywidualności. Stają się środkiem „instytucjonalizacji” człowieka, odgradzają się od „prawdziwego” życia i prawdziwie humanitarnych stosunków między ludźmi. Zasada rywalizacji i sita selekcyjne w szkole skutecznie eliminują zdolność do innego niż egoistyczne, konsumpcyjne i rywalizacyjne, choć pokryte maską życzliwości, nastawienie do ludzi.

W poszukiwaniu „nowych strategii oświatowych” podkreśla się (choćby w tak licznych współczesnych „raportach oświatowych” międzynarodowych i krajowych), że szkoła przyszłości — chcąc sprostać potrzebom życia i swemu przeznaczeniu

—    musi nasilić, poszerzyć i pogłębić swoje podstawowe funkcje wewnątrzszkolne w stosunku do młodzieży: funkcje wychowawcze (kształtowanie pełnej osobowości), dydaktyczne (z akcentem na to, aby uczyć, jak uczyć się) i opiekuńcze (stwarzanie warunków), lecz musi także widzieć narastające funkcje edukacyjno-kulturalne w stosunku do środowiska, jeżeli chce spełnić swoje zadania. Szkoła pracująca „w izolacji” musi być skazana na niepowodzenia. Chodzi tu o różnoraką łączność z „życiem”, o szerzenie kultury pedagogicznej i kultury naukowej w środowisku, o włączanie się w realizację różnorodnych form kształcenia „poszkolnego” (równoległego) i kształcenia ustawicznego, o organizację „wychowawczego środowiska społecznego”, tzn. o włączanie tego środowiska w działalność dydaktyczno-wychowawczą szkoły itd. W tym sensie szkoła przyszłości ma być „otwartą szkołą środowiskową”. Mamy już dziś w święcie liczne przykłady działania takich szkół, szkół „bez murów” i barier izolujących je od „rzeki doświadczenia życiowego”, szkół stwarzających warunki „pełnego życia” i zaspokajania wszechstronnych potrzeb młodzieży oraz wytwarzających odpowiedni społeczny klimat edukacyjny.

Do tych wszystkich zadań musi być przygotowany współczesny nauczyciel, który ponadto — aby sprostać tym wymaganiom — musi sam nie tylko chcieć i umieć się ustawicznie doskonalić, lecz musi mieć po temu stwarzane określone sprzyjające warunki

—    osobiste, instytucjonalne i materialne.

W ten sposób problematyka zawodu nauczycielskiego: kwalifikacji kadr edukacyjnych, rekrutacji do tego zawodu, teorii, treści i jakości pedagogicznego kształcenia tych kadr — staje współcześnie wobec nowych zadań, lecz i wobec nowych — trudnych do rozwiązania dylematów. Powszechna też jest dzisiaj tendencja do przechodzenia na kształcenie wszystkich nauczycieli — niezależnie od szczebla szkoły, na którym uczą (poczynając od przedszkola i szczebla nauczania początkowego) — na poziomie wyższym (uniwersyteckim). Wydaje się, że — ażeby nauczyciel był zdolny do realizacji przedstawionych funkcji i zadań edukacyjnych (tak wewnątrzszJcolnych, jak poza- i poszkolnych) — musi być w jeszcze wyższym stopniu niż obecnie już w toku studiów w uczelni przysposabiającej go do zawodu przygotowany i kształcony do tego, aby:

— był dobrym specjalistą o możliwie gruntownej wiedzy i wyrobionej kulturze naukowej, który potrafi nie tylko „przekazywać wiedzę”, ale — co ważniejsze

—    budzić w młodzieży zainteresowania, wyrabiać na-

444


Wyszukiwarka