MM
x/r.
Mew» b«u. C-SKCl-AdUI-tiinWi la «te TO.V *e» ja sni «a *•*«*»» *<l j«-
• mul aonar-» bet-
k ta jm J prze-minach -i dum*
• potem •*) po-IHilcrl
h uiff 10 tej skali' miffająca stulano — ta jrst mały 7łAp Dalajlama — jalcte jest imię je a o? WIDHBL.M TON: Sumienie “).
Jak na egzaminowanie szatana z katechizmu. wynik jest wcale niezły. To on ostrzega co grozi pancernikowi; i on stawia kwestię sumienia wyżej niż kwestię Miłości, którą Szmidt pragnie niejako zweryfikować, kryjąc swoją niemoc i bezsiłę poza cytatami z ewangelistów. Szmidt zresztą, w całym przebiegu dramatu, jest bardzo zaplątany w sprawy życia, w sprawy miłości. One to są dla niego inspiracją, a kiedy indziej hamulcem decyzji, czy retorycznych wybuchów. Przybył istotnie na pancernik, aby zorganizować bunt. Pozwoli mu dogasnąć i zginąć, gdy nie spełnił jego nadziei, gdy w prymitywnych kategoriach życia nie umiał zrealizować pełnego zasobu przyniesionych przez niego równocześnie cnót ewangelicznych. I w tym wypadku negatywna konstrukcja Micióskiego jest sprawdzalna. Dramat posuwa się jak gdyby biegiem wstecznym. Jego motorem staje się utrata energii i siły decydowania. Wbrew wszelkim tradycyjnym technikom dramatycznym klęskę sprowadza na bohatera *~ *—'**li|tni największy wysiłek moralny.