Resize of0410

» l«iflltar|ark |mi/«iiiiIp roatiieinycli, w tym alf *|M>lykii|i|, t» ro <1/4 l«|il» innm ni <i i |»«l iwv woIipi *ml«rl I tycia nlhllliu|iy_(> nbarwa w|»«w<l/lr w nn»/<-| kulturze od alniutylnotcl, nic doplo. ro |«< <<«i<iini> li wnjiKirli p/ivhl»' •la< " charakter maa»wa|, n,i| raytcla) ■■■<- utwtadamlanat klcnlogll, ety mota lapla| - *wlnto|»>.

lM«

(1901)

MOJK PIKHWSZK UNDE MAI.I )MV

Nie mtiiUlrm »lę długo zatitannwlaó, od czego »7V tą wljio wir.lt nn pyt unie Redakcji „/.nnku" o moje spotkanie ze /.Irm (» hoć przecież, człowiek w moim wieku, dminlfty jeszcze przez okropno teł wojny, pamiętający dobrze ołowiane milczenie epoki *Ullinr«-tklrj Itd.. lid., mógłby tnie/ pewne kłopoty z „nadmiarem 1*>WM lwu” motywów). Już. dawno zauważyłem, że banio „złe/" netych minut uruchamia we mnie serię wspomnień | refleksji związanych /. pewnym dramatycznym i zagadkowym wydarzeniem / mego dzle cińatwn. To dziwne, ale potrząnnęlo mną ono mocniej niż. wiele u> nych, z pozoru ważniejszych spotkań z rozmaitymi postaćlann /.la Chodziło o zwierze, biednego, ułomnego (miel wystającą lo patkę), nie najmilnzego i nnjbyntrzejszego ze znanych ml dot.pl V<» tów. którego - wówczas oAmloIntrk bardzo kochałem. Tegoż kot k« pochwycił kiedyś, pod mojit nieobecność, kolega z sąsiedniego podwórka, mój rówieśnik. i po licznych e wymyślnych torturach zatłukł go kamieniami, następnie za A utopii w stawie Opowiada no mi późnie), że zrobił to z zimnu krwią. jakby z ciek a w o-ści; nie żałował wcale swego uczynku.

Naturalny rzeczy koleją okropność tej zbrodni jakoś w końcu odbolalrm. Jej zagadkowość jednak właściwie dręczy mnie nadal Otóż sprawca byl dzieckiem zupełnie normalnym, należycie wychowanym, z porządne) rodziny, chłopcem inteligentnym i zdolnym. Jego nieco starszy brat takoż, tyle że nigdy nie objawiał zad nych sadystycznych skłonności- Niedługo po opisanym incydencie

327