jt;
I
.vn 1 • *"• ' * ‘ U . i .•
l:;;- ‘ ■ ł.: 1 u• i. C
!' iissi* lłV- 'i* V'" •»[
Ale Józwa nie dał się przekonać,
— Nie mam się czym zrewanżować.
— Tato — poskarżyła się płaczliwie dziewczyna
i — Józwa nie chce przyjąć ode mnie tranzystora.
Buła w błogim nastroju, miliordzianka bowiem robiła swoje, podszedł do Józwy i poklepał go po ra-! mieniu.
! — Bierz tranzystor, bardzo mi się podobasz. My
mamy w domu jeszcze kilka takich aparatów.
— U nas jest taki zwyczaj, że jak się bierze po-
* t
ij: darek, to trzeba dać coś w zamian — oponował chło-
jr
i 1= pak.
ii — Nie ceregiel się, Józwa, wybierz panience jakąś
jj; skórę i będzie kwita — powiedział Milordziak,
| Tak więc Mary otrzymała najpiękniejszą skórę
śii i zdawała się być tym szczerze zachwycona.
W czasie -opróżniania którejś z kolei skorupy Bule
jj!1 zaświtała nagle znakomita myśl. Doszedł do wniosku,
| że w klubach prehistorycznych, które zamierzał otwo-
if rzyć po swoim powrocie, poczesne miejsce winna
|; zająć milordzianka brandy. Wódka była znakomita,
;! z jej zbytem nie powinno być żadnych trudności,
\'; Niech się schowają przy niej inne trunki. Oczyma
jj wyobraźni widział, jak członkowie prehistorycznego
T klubu ubrani w skóry raczą się na posiedzeniach tym
ulubionym napojem. To będzie prawdziwa sensacja., Milioner był pewien, że zrobi na tym świetny interes, !j gdyż tylko on będzie miał monopol na sprowadzanie
!j z kraju milordzianki. Z czasem zacznie eksportować
[i wódkę do innych krajów i pomnoży swą fortunę.
Spojrzał z rozrzewnieniem na Mary. To dla niej zbija majątek, ona będzie podporą jego starości. Od-! kąd umarła mu żona, cały ciężar wychowania dziecka
| |j; spadł na jego barki. Wywiązywał się z tego zadania
i | jak tylko mógł najlepiej. Zapewnił dziewczynie sta
i •
IM
I;
•* ij < •:
tli:-
i
ranne wykształcenie, dobierał jej towarzystwo. Mimo że był przeciążony pracą, zawsze potrafił znaleźć dla niej czas.
— Pańskie zdrowie —- wyrwał go z medytacji głos Milordziaka.
Milioner podzielił się swym pomysłem z gospodarzem.
— Tylko czy będziecie w stanie produkować tyle milordzianki? — powątpiewał.
Milordziak wiedział, że przecież po zakończeniu sezonu i powrocie do normalnego życia będzie musiał zaniechać produkcji nawet na własny użytek, nie mówiąc o sprzedaży, więc odrzekł:
— Po co takie komplikacje? Odstąpię panu ta-
;;'.i
99