Pan odkłada na półkę książkę o Indianach i siada koło tapczanu Adasia.
— Zresztą po co ja ci trię o kofeinie. Podobnie i z solą kuchenną, niesolone jest bardzo smaczne. Ale co gorsze, paru tygodniach jedzenia soli człowiek zaczyna wać z powodu jej braku, i nadmiar soli jest Rozbitkowie na oceanach ną z pragnienia, bo organizm ludzki nie jest przyzwyczajony do przyjmowania wody z taką ilością soli i sól zaczyna być dla człowieka trucizną.
Adaś słucha, a Pan ciągle mówi:
— Ilość, mój chłopcze, ilość leku jest bardzo ważna. Weźmiesz za mało, albo nieregularnie, to nic nie pomoże. Weźmiesz tyle, ile lekarz zapisał — wyleczysz się. Zjesz na swoją rękę za dużo —może to się smutnie skończyć. Wczoraj był u ciebie doktor i kazał ci brać te tabletki 3 razy dziennie i musisz go słuchać.
I Adaś posłusznie łyka kolorowe kuleczki.
— I mamusię też przeproszę, ale niech mi Pan obieca, że się nie otruję.
Pan oświadcza bardzo poważnie:
— Jeżeli będziesz słuchał lekarza, na pewno wszystko będzie w porządku. Lekarz sam stara się wyleczyć chorego jak najmniejszą ilością lekarstw, wprowadzić do organizmu jak najmniej związków chemicznych. Dlatego często leczy pacjentów ziołami i różnymi bardzo prostymi środkami i to już wystarcza.
— Trudno być lekarzem — rozmyśla sobie Adaś. — Trzeba umieć i medycynę i chemię.
— A jeszcze trudniej weterynarzem, lekarzem weterynarii — dodaje Pan.
— Pan żartuje? — Adaś pytająco patrzy na Pana.
— No może, ale bardzo niewiele żartuję — zgodzą się Pan. — Bo widzisz, weterynarz musi wiedzieć nie tylko, ile lekarstwa musi dać zwierzęciu, jeżeli jest trochę chore na serce, a ile jak jest ciężko chore. On musi wiedzieć również, ile tego lekarstwa dać słoniowi, a ile kanarkowi...
A. Sękowska
—... a ile Atomowi — kończy zdanie Adaś i usypia.