293 Szkice krytyczne
zastanowimy się przez chwilę nad sposobem stosowania terminów „krytyczny” i „twórczy” przez kogoś, kto na ogół stał po stronie tych słabszych braci. Wydaje mi się, że Matthew Arnold zbyt obcesowo przeprowadza granicę pomiędzy tymi dwiema czynnościami: przeoczą mianowicie pierwszorzędną rolę, jaką odgrywa krytyka w samym procesie twórczym. Przypuszczalnie większa część pracy, jaką autor wkłada w budowę swego dzieła, to praca krytyczna: przesiewanie, scalanie, budowanie, wykreślanie, poprawianie, sprawdzanie, cały ten straszny trud jest w równej mierze tak krytyczny, jak twórczy. Upierałbym się nawet, że najbardziej żywotnym, najwyższym rodzajem krytyki jest krytyka w rękach wytrawnego, wyszkolonego pisarza w zastosowaniu do własnej twórczości i (jak to już chyba kiedyś powiedziałem) że wyższość niektórych twórczych pisarzy nad innymi sprowadza się wyłącznie do tego, że mają lepiej wyrobiony zmysł krytyczny. Istnieje dążność (i sądzę, że jest to dążność liberalna) do lekceważenia krytycznego wysiłku artysty, do lansowania tezy, że wielki artysta jest* artystą podświadomym, którego podświadomym hasłem jest: „Jakoś to się skleci.” Jednak ci z nas, którzy są głusi i niemi na podszepty głosu wewnętrznego, obdarzeni są w zamian kornym poczuciem obowiązku, które czasami, bez żadnych proroczych natchnień, radzi nam, abyśmy dołożyli wszelkich wysiłków, i przypomina, że nasze utwory winny być w miarę możliwości wolne od usterek (aby odkupić brak natchnienia), i krótko mówiąc zmusza nas do marnowania sporej ilości czasu. Wiemy też dobrze, że ową krytyczną zdolność do rozróżnień, która nam z takim trudem przychodzi, w szczęśliwszych od nas zanieca nagle sama pasja twórcza; nie zakładam przeto, że jakiś utwór został stworzony bez wysiłku krytycznego, chociaż
pozornie wygląda na to, że go weń nie włożono.
Nie wiemy, ile wstępnej pracy krytycznej stanowi jego podstawę ani też jak przebiegają procesy krytyczne w umyśle twórcy.
Ale podobne twierdzenie obraca się przeciwko nam. Jeżeli praca twórcza w tak wielkiej części jest pracą krytyczną, czyż i to, co nazywamy „pracą i
krytyczną”, nie jest w dużej mierze twórczością?
Jeżeli tak jest, czyż nie ma twórczej krytyki w potocznym tego słowa znaczeniu? Wydaje mi się, że nie można tu stawiać znaku równania. Przyjąłem jako aksjomat twierdzenie, że działalność twórcza, dzieło sztuki, jest celem sama w sobie, że nato- i
miast krytyka, jak wynika z samej definicji, mówi : j
0 czymś innym, a nie o sobie. Nie można i;
więc stopić twórczości z krytyką w taki sposób,
Ale żaden pisarz nie jest całkowicie samowystar- j|;
czalny i wielu twórczych pisarzy uprawia działał- j'
ność krytyczną, która nie wyładowuje się w pełni f;|
w ich dziełach. Wydaje się, że niektórzy muszą |. j
kontynuowania pracy krytycznej i tworzą doń ko- ii
mentarz krytyczny. Nie ma na to ogólnej zasady. j!
A ponieważ ludzie uczą się od siebie nawzajem, f!
niektóre z tych rozpraw krytycznych przydały się t!
innym pisarzom, inne zaś czytają z pożytkiem ludzie nie zajmujący się pisaniem. |!
Swego czasu byłem skłonny zajmować stanowisko skrajne i twierdziłem, że jedynymi krytykami, których warto czytać, są ci, co uprawiają,
1 to uprawiają z powodzeniem, tę gałąź sztuki, ■