152
— Nie jest to ta sama baronowa de Garennes, która jest rodzoną siostrą zmarłego hrabiego Maksymiliana de Vadans?
— Tak, a z nią razem mieszka syn jój, baron Filip de Garennes.
— Baronowa de Garennes! — powtórzyło dziewczę z cicha z mimowolnym dreszczem, sama nie wiedząc, dla czego.
— Ona cię przyjmie, bądź przekonaną, powiedz jój tylko, że jesteś moją siostrą. A teraz siadajmy do powozu. Baronowa wie, że syn jój mnie szanuje. Jeżeli cię przyjmie, powrócimy zabraó rzeczy.
Przez całą drogę aż do mieszkania margrabiny Genowefa była w duszy bardzo niespokojną i z wielkim trudem zdołała ten sztuczny pokój na zewnątrz zachować. Lękała się czegoś, ale sobie tego w żaden sposób wytłómaczyó nie potrafiła.
Pragnęłaby wypytywać Juliana, ale nie śmiała, ukrywając swój niepokój, w głębi serca chowała całą swoją boleść.
Nareszcie powóz stanął przed ulicą Madame nr. 50.
— To tu — rzekł Yandame — idź prędko.
— Czy ty ze mną pójdziesz?
— Nie potrzeba.
Genowefa weszła na schody i zadzwoniła. Służący otworzył.
— Mieszka tu pani baronowa de Garennes?
— Tu, czy panienka chciałaby się zobaczyć e panią baronową?
— Słyszałam, że podobno pani baronowa poszukuje panny do towarzystwa, pragnę jej ofiarować moje usługi.
— Niech panienka zaczeka, poproszę panią baronową.
Baronowa de Garennes choć była uprzedzoną
0 przybyciu Genowefy przez swego syna, nigdy nie przypuszczała, aby sprawa tak szybki obrót wzięła. Była bardzo wzruszoną. Miała za chwilę zobaczyć tę, która ją i syna jój mogła pozbawić spadku. Na samą tę myśl wzdrygała się baronowa. Tyle trudu około odziedziczenia spadku miałoby pójść na marne.
1 jsaly ten świetny plan miałaby udaremnić ta jedna dziewczyna.
Baronowa wyszła na spotkanie Genowefy, która na widok swojój ciotki, o czem nie wiedziała, zarumieniła się z nieśmiałości i zakłopotania, ale ukłoniła się z wielkim wdziękiem.
— Jest ładna, układna a przytem inteligentna, poznać to możaa z wyrazu twarzy — pomyślała pani de Garennes a po chwili odrzekła: - Chciałaś się ze mną widzieć, moja panienko?
— Tak pani...
— I cóż to za powód sprowadza do mnie pa-, nienhę? Ale przedewszystkiem proszę usiąść.
— Przychodzę do pani baronowój, aby przy niój spełniać obowiązki panny do towarzystwa, gdybyś pani zechciała mnie przyjąć...
— Któż to dziecię przysyła ciebie do mnie...
— Mój brat, Julian Yandame...
— Ten, który u syna mego jest kamerdynerem?
— Ten sam.
— Czy byłaś już gdzie panną do towarzystwa — badała dalśj baronowa, chcąc sobie nadać pozór, że o niczem nie wie, choć syn jój Filip wyraźnie jój powiedział, że znajduje się u margrabiny de Brónnes.
I