nakże rzecz się ma inaczćj; podczas gdy Europejczycy wolni są prawie od podatku, Indyjanin płacić musi pogłównego 5 do 10 dolarów rocznie i p racować jedynie na swych ciemiężycieli, którzy go tylko do najniższych prac używają.
Jedynćm tedy Ićkarstwem na rozweselenie Indyjanina jest koka, która drażni jego wystenaat nerwowy i sprawia, że zapomina o ucicku, jakiego doznaje.
Odwar lub napar z liści koki powstrzymuje głód, ułatwia oddychanie przy pięciu się na góry, a we wielkići ilości użyty rozszćrza źrenicę i czyni oko wraźliwćm na światło.
Jednakże koki nie używają na teu sposób, tylko żują nawinięte kuleczki, posypane wapnem niegaszonym, albo pofaźem. Wfedy skutkuje wol-nićj, ale skutek trwa dłużśj. Czasem też używają jćj w niektórych c-ęściach, mianowicie Brazylii, sproszkowanej, i zamiast akuliko kładą w usta pewną porcyą proszku W jednym i drugim razie powstrzymuje głód, sprowadza ślinę, wytwarza w ustach przyjemne ciepło i podwyższa działanie trzewów.
Lubo Europejczycy niektórzy odda ą się także namiętnie żuciu koki, jednakże nie mamy dokładnego opisu skutku, jaki koka na organizm ludzki wywićra. Europejczycy bowiem żują zwykle tajemnie, ponieważ opinia publiczna żucie koki potępiła, jako nałóg przystający chyba tylko „podłemu*1 Indyaninowi. Wiadoma zaś, że jak alkohol znajduje niewolników, tak i koka ujarzmia człowieka. Taki nałogowy żuwacz koki zowie się c o n g u e r o , co w tych stronach tyle oznacza, co u nas opój.
Nieraz konkiero taki dostaje osobliwszego szału. Ucieka z domu, chroni się po lasach, aby tam bez przeszkody mógł się oddać swój namiętności i przebywa długi czas już to po jamach, już to po chatach indyjskich. Tak biały koki e r o uchodzi w oczach innych za straconego dla świata człowieka.
Nieumiarkowane używanie koki pociąga za sobą smutne skutki. Kokiero ma obrzydliwy oddech, usta i dziąsła blade, zielone, zawsze zdrętwiałe zęby, a w kątach ust siuą, wstręt obudza-jącą obwódkę. Chód jego jest niepewny, oczy zapadłe, zagasłe, podsinione, usta drżą, a mowa jego staje się bez związku. Prócz tego trawienie jest w nieporządku, następuje choroba żółciowa i obstrukcya. Apetyt staje się bardzo nieregularny; podczas gdy pości czas niejaki, nagle dostaje wilczego apetytu, i to na mięso. Dostaje puchliny i łamania w stawach, w których tworzą się gruczoły i wrzody. W końcu, jeźlt do tego ma sposobność, topi kokiero resztę i tak już na schyłku będącego żywota w napojach alkoholicznych bez umiarkowania. Rzadko prawdziwy kokiero dojdzie do 50 roku życia.
Opis powyższy przedstawia nam tylko ciemną,