— 48
'v głębokim rozumie i tkliwój duszy miał przymioty właściwe urzędowaniu. W każdej chwili życia w jednostajnej uprzejmości i odbierał prośby i udzielał rady. Słowa jogo stawały się godłem szczęścia i nadziei, zapalały miłość obowiązków, uzbrajały męstwem, natężały usilność i wznosiły nawet pomierne przymioty. Wszystkie ustanowienia jego były ważne, mocne i pewne. Wszystkie u-wagi ściągały się do pożytku kraju i chwały panującego; wszystkie były zgodne ze sprawiedliwością i porządkiem. Każdy go słuchał ze czcią, każdy prędką pomoc i radę odbierał. Nic tak trudnego nie przychodziło do i'ady, cze-goby głębokićm objęciem nie rozważył i nie rozebrał. Nie było takich trudności, którymby trafną przezornością zaradzić nie mógł. Najmniejsze wyboczenia nie uchodziły jego uwagi, a otwarte powiedzenie prawdy uznawał za pierwszą powinność urzędu. Umiał młode namiętności ująć i umiarkować nauką i płoche uśmirzać postępki, a-by roznosił się pożytek nauk i sława tćj szkoły po wszystkich powołaniach, aby uweselał się naród pociesznym widokiem zasług obywatelskich.
Nie był cierpkim w uwagach i nie obrażał nikogo suroweini słowy. O łagodnem prowadzeniu młodych tak mówił: „Uczeń przenosi do swego serca naukę i przykła-„kłady. Doświadcza surowego postępowania; czemuż nie „ina być równie surowym? doświadcza w szkole rozumu, „serca, sprawiedliwości; wymierzać ją równie ośmieli się. „Nauczyciele są zastępcami rodziców. Cóż dla ich serca „pochlebnicjszego, czy kiedy dziecię widzi razem i dawce „życia i dawcę kar, czy kiedy całuje z uczuciem tę rękę, „która pieści w kolebce a prowadzi łagodnie w dojrzalszym wieku do wspólnictwa pracy i sławy 1 *-)?“
"*) Zalecenie szkole Dąbrowickiej 25 lipca 1805 roku.
Słowa jego zawsze słodkie i upominanie nader przyjemne wmawiały potrzebę poprawy. To łagodne postępowanie sprawiało w uczniach śmiałą ufność i zupełną o-twartość. Lubił z nimi rozmawiać jak ojciec, i rozrządzenia władzy zostawiał własnemu ich baczeniu i rozsądkowi. Wzniecała się przez to ochota do pełnienia obowiązków i ten duch pracowitości i sławy, że ich bardziej przerażał sąd własnego przeświadczenia i miłość chwały niż lękliwość zapowiedzianej srogości.
Uskuteczniał to zdanie, które sąd wieków upoważnił, że odstraja się tam miłosierdzie i sprawiedliwość, gdzie rozłącznie używać się zwykły. Kiedy zaś uczucia szlachetne w zapamiętałości opłakanej skulecznemi nie były, ubolewał nad tym, co na surowe obejście zasłużył. Politowanie walczyło w nim ze sprawiedliwością. Ojciec albowiem czuje żal w sercu, kiedy cierpią dzieci. Ale dobrzy synowie kochają ojców i w ten czas, kiedy ich gromią i karzą, a mają obawę, gdy jest łagodnym. Okazywaliście mu powolność* należną ojcowskiej dobroci. Słyszeliście z ust jego te pochlebne słowa: „mam młodzież „kochaną, pełną zapału do nauk i cnoty 113).“ Tkwią dobrze w pamięci i sercu wszystkich nauczycielów i uczniów te czułe przestrogi, te napominania ojcowskie, jak pocieszał trudy, jak ożywiał siły, jak dodawał rady, jak przestrzegał porządku, umacniał pokój, i posilał nawet nadzieję.
Pamięcią najszczęśliwszą, jaką tylko mieć może ist— ność człowieka, obejmował stosunki do życia towarzyskiego z dziejów narodu, ze sławnych dzieł ojców, i o-żywiał popioły cnotliwych. Temu przypominał, że matka, omdlewająca po śmierci ojca, tęskliwie oczekuje w cno-lla) Odezwa do uczniów gimnazyum Wołyńskiego.
4