/■
Szczt9iowe]
Prowincya Kurdystan, posiada osobną rasę koni, których głowa jest piękna, szyja nieco szeroka, nie tak wysoko jak u innych perskich koni postawiona, równie jednak długa. Turcy do Konstantynopola chciwie te konie zakupują i dobrze za nie płacą. Najlepsze stada tej prowincyi znajdują się na wschodniej stronie jeziora Wan, konie te nie są małe, dobrze zbudowane, bardzo silne i trwałe, we wspinaniu się na góry, i w cwałowaniu na dół, mają wszystkie konie świata przechodzić. U plemienia Szasiwani, ma istnieć najlepsza tych koni odmiana, której Persowie szczególnie do swoich stad poszukują, nie oglądając się na cenę. Konie kurdystańskie słyną że swej energii. Persowie mówią, że one dla tego od in
z*‘eiząt
nych są dzielniejsze, albowiem oddychają w górach po
wietrzem, które przez niczyje jeszcze nie przechodziło płuca. Miałem kurdystańskiego ogiera, a musiał to byc ^
koń niepospolitej siły, kie*dy przez 9 lat służby w Petersburgu pod kapitanem wschodniej komendy przybocznej straży cesarskiej, pomimo warjackiej jazdy, jaką się ta komenda odznacza i pomimo bruku stolicy, nogi jego były zupełnie świeże. Mam dotąd po nim kilka szacownych matek. Koń ten nazywał się Dżajran (antylopa skalna, giemza). Uroda jego wynosiła 2 arszyny, 2 werski, a w 3 1 roku życia powracając raz od wodopoju uniósł pachołka jadącego na nim i skracając sobie drogę do stajni ledziutko przeskoczył przez ogrodzenie nieco mniej jak 2 1 /-2 łokcia wysokości mające. Był to ostatni popis tego nieodżałowanego dla mnie konia, który na wiosnę następnego roku życie zakończył.
O nim wyrzecby można było to, co przysłowie o bar-baryjskim powiada koniu: „Umiera, ale nie starzeje." —
Histurya pow. ltonia.