403
u niego 600 sztuk broni dla tych żołnierzy, którzy bez takowój do ojczyzny wracali. Dopełniając woli wyższej władzy, zaraz dnia następnego do Drezna udałem się, gdzie za doręczeniem wzwyż rzeczonemu księciu generała Krasińskiego ekspedycyi, tenże dozwolił mi wybrad sobie z arsenału saskiego tyle, ile potrzebuje nowej broni; nim mi jednak takową wydano, dni kilka czasu upłynęło, a że to już było wszystko w największój spokojności, profilowałem przeto z czasu, i to com jeszcze w Dreźnie nie wiedział oglądad poszedłem. Po upakowaniu na wozy wydanćj mi broni, traktem ku miastu Kotbus, z Drezna wyjechałem, miałem ja polecenie dopó-tąd w Kotbus czekać, dopókąd korpus nasz cały tam nie przybędzie. Trzeciego dnia mego tu przybycia, przyjechał zrana generał Krasiński, za którym przymaszerowała jedna tylko kompar nija woltyżerów, pod komendą kapitana Wolskiego zostająca, i kilku konnych gardzistów. Korpus zaś cały dla lepszój wygody po wsiach pobliskich miasta rozkwaterowany został. W moment przybycia generała, udałem się do niego z raportem, żem 600 Sztuk broni zupełnie no-wćj w Dreźnie uzyskał, i że takową w ratuszu miasta aż do przybycia tu korpusu złożyłem; polecił wówczas generał Krasiński dać wartę sześciu żołnierzy i jednego podoficera złożoną, do pilnowania tejże, skoro to nastąpiło, idąc do mej kw'alery, na placu miasta tego, zastałem pułk piechoty pruskiój, i szląskich landszlurmów, w tóm momencie do miasta przybyły, któren mieszkańcy tutejsi bez biletów do domów swych rozebrali, i tam jako swych rodaków chojnie fetowali; slązaki popiwszy się, nie miłem okiem potrzeć zaczęli na wojsko polskie do swój ojczyzny powracające, na sam przód pojedyńczo żołnierzy, a nawet i sztabowych oficerów naszych z generałem tu przybyłych zaczepiać poczęli; późniój zebrała ich się banda, która nacierać zaczęła na wartę , przy broni przezemnie postawioną. Roztropny tój straży podoficer widząc przewyższającą liczbę pijanych ślązaków, cofnął szyldwacha wewnątrz ratusza i drzwi żelazne za nim zamknąwszy, mocno zatarasował. Zbuntowane slązaki widząc niemożność dostania się i zrujnowania broni w ratuszu leżącój, krzyczeć po ulicach poczęli: „ bij tych przeklętych polaków." Generał Krasiński słysząc wrzawę w ulicach miasta, wysłał swego adjulanta księcia Radziwiła, celem dojścia powodu tak niesfornego hałasu. Tylko co się ten prusakom pokazał, zaraz go obskoczyli i bagnetem rękę mu przebili; widząc to z okna generał, wypadł na ulicę w mundurze bez kapelusza, wołając aby się niemcy natychmiast rozeszli i spokojności nie naruszali. Rozjuszone pijaki nie zważając na perswazyą generała, wszyscy się na niego porwali, a jeden z nich ciął go pałaszem w głowę tak silnie, że się zaledwo na nogach utrzymać mógł, byliby go zapewne rozsiekli, gdyby nie warta jego honorowa złożona z jednego podoficera i \ 2 woltyżerów, w pomoc nie nadbiegła, rannego do sieni nie wniosła i w progu domu stanąwszy, sześć kroć liczniejszym ślązakom przystępu nie dała, tak dalece, że jeden woltyżer odniósłszy już kilkadziesiąt ran, jednakże z progu domu generalskiego na krok nie odstąpił; w tym tóż i magistrat miasta przewidując złe skutki, z mocną wartą obywatelską do mieszkania generała nadbiegł i dalszym bezprawiom tamę położył. Gwardzista zaś jeden konny, przy rozpoczęciu rozruchów wybiegł bramą jeszcze podówczas niezamkniętą i całemu korpusowi o zaszłym w mieście buncie doniósł. Co do mnie stałem na kwaterze u piekarza w własnym jego domu, spokojny ten obywatel widząc wszczęte rozruchy w mieście, pole*