Czytelnik tu niech zważy, czy dobrze Autor zbiia Olizarowfkiego, czy-niąc go buntownikiem Kozackim, iż poddanych chciał mieć poddanemi, nie niewolnikami ?
Wkracza w polityczną matcryę, ze Panowie fą z rodowitości nie z cnoty , zapornniawfzy Konsłytucyi o Na-bilitacyach , i Indygenatach, które na-daią kleynot Szłachećtwa dla cnotnię-ftwa w obronie, przyftugi Kraiowi w zaciągach , wfpomoźenia Skarbu majątkiem. A i Piaft byłźe Królem z ro-dowitoscj nie z cnoty ? Prawda, żela ftaroźytne Familie ; ale biorąc z przed Moyżefza dowody ; wfzyftkie fą z jednego Oyca Adama ; i trzeba powiedzieć , źe jeden przeftał orać rano, drugi w południu, a trzeci iefzcze orze. Lecz u Autora iuclia ur chłopach iesl infea niż w Szlachcie. Coby tu dyfput zafzło ? o potrawach krew odnawiających i napoiach? o upałach krew fpieJcaiących ? o zimnach ścilka-
iących? o kuflach burzących; żeby doyść iaka ieft ti kogo krew;trzebs-by ap ellować cło Cyrulika i krew puścić. Jednak Autor wnoG, że cnocie nietrzeba odbierać panowania nad nie• wolniliwcm . byłoby to iey krzywdą ; a cnotaż pozwoli mieć niewolników? Lecz niewierzy, żeby Prawa Bojkie przyrodzone i Narodow zakazywały niewoli. Tu znów fi(? okazuie, że nie czytał Biblii, ale konkerdaneye, ani Prawa natury; lubo i w Piśmie S. ieft od R. i. Genefeos do 9. i czgfto przy-rayinniey w S. Tomafzu powtarzane.
Powiada, że u nas poddany nie iesł niewolnikiem , bo ma prawa ochrony życia i maiątku. Kto wątpi ? ale bez e-Tcekucyi; i mądrzy Autorowie , na których biie de Mercede , nic więcey ni« pragną tylko cxekucyi tych Praw, i tf upatruią W wolności poddanych od wyftępkow Pana ; i nie fprawiedliwież? Powiada, że trzeba bronić grantour chłopami, że wolno ich narażać na