58
uwagi Yalentinera: »Te fakta pokazują dostatecznie, źe masy komet są nader małe, i źe ich masy przy obliczeniu zakłóceń w innych ciałach niebieskich, przynajmniej wobec dokładności przy oznaczaniu granic, do których zmierzamy i które osiągnąć można, a może i znacznie jeszcze poza temi granicami, można zupełnie ściśle traktować jako równe zeru. Odnosi się to nie tylko do wielkich planet, ale i do małych, nawet do każdego kamienia na ziemi, bo skutek nie zależy od masy ciała zakłóconego, lecz od stosunku mas ciała zakłócającego i centralnego. Możnaby jednak zrobić zarzut, że przecież zupełnie inny skutek musiałby nastąpić, gdyby zbliżenie (tych ciał) doszło aż do ich zetknięcia się, czyli w razie ich zderzenia się. Niezmiernie małe jest prawdopodobieństwo takiego zderzenia się; ale gdyby ono nawet się zdarzyło, wówczas skutki zgubne towarzyszyłyby tylko komecie, a nie ziemi. Wprawdzie chyżość komet a tak samo ziemi, jest o wiele większa, aniżeli szybkości, które u przedmiotów ziemskich mamy sposobność zauważyć, wobec czego kometa mogłaby conajmniej porządną dziurę w niej wybić; chyżość bowiem komet w przypuszczeniu, że biegną one po drodze parabolicznej, jest 14142 razy tak wielka, jak chy-źość ziemi, zatem, ponieważ ta ostatnia wynosi 295 kim. na sekundę, chyżość komety = 42 kim. na sekundę. Atoli komety nie zbliżają się ku ziemi z taką chyżością; gdyby więc kometa zetknęła się z powietrzem, musiałaby się rozpalić i po największej części spalić się, świecąc jako meteor olbrzymi, a reszta pękłaby z wielkim hukiem lub spadłaby jako wielki blok na ziemię; wszelako chyżość spadku, choćby była wielka chyżość kosmiczna komety w chwili wtargnięcia w atmosferę, opadłaby poniżej 1000 metrów na sekundę, nimby kometa dostała się na ziemię, a zależnie od warunków, może jeszcze i w wyższych okolicach atmosfery. Przytem powietrze działa jak poduszka elastyczna, chroniąca ziemię i jej mieszkańców przed katastrofą z zewnątrz pochodzącą«1).
Chociaż zderzenie się dwóch ciał jest dość mało prawdopodobne, bo aczkolwiek przecinać się mogą ich drogi, jeszcze nie muszą stykać się same ciała, to jednak astronomia nie wyklucza takiej możliwości, a tern samem nie zakłada swego
ł) Por. Dr. W. Yalentiner dz. w. prz. t. I, str. 102—103.