MOWA ALCYBIADESA. 349
nie spodziewa się, że dyskusya, która zdawała się być wyczerpana, zostanie podjętą w innej formie przez człowieka pijanego i źe długi szereg rozpraw poetyczno - metafizycznych zakończy się apoteozą promienistą tego, który był i mistrzem doświadczonym i myślicielem skończonym, a jednak przez zbytek pokory nazwał siebie uczniem kapłanki i wykładał mądrość od niej zasłyszaną. Czuł Platon doskonale, że takie rozwiązanie nie odpowiadało godności Sokratesa i że należało prawdziwość teoryi stwierdzić jego własnym przykładem. Mniejsza bowiem o to, źe pono nauczył się jej od Diotymy, jak twierdził; dla innych miała tylko wtedy znaczenie wielkie, jeżeli filozof ją popierał własną powagą. Bo czemże wieszczka nieznana z Arkadyi nieokrzesanej dla biesiadników ateńskich? Przed Sokratesem gotowi schylić czoła, gdy się okaże, że to nie obca jakaś, lecz jego nauka własna, którą oddawna przeprowadził w życiu wzniosłem i cnotliwem. Nikt tego lepiej nie poświadczy od Alcybiadesa, którego stosunek poufały z mistrzem od lat wielu był gadką całego miasta 1 Mówi w stanie podchmielonym, co jest śliczną inwencyą, pozwalającą mu dotknąć śmiało pewnych szczegółów, zwykle po trzeźwemu bacznie omijanych. Wino robi go szczerym i prawdomównym ; wypowie zatem wszystko, co wie i co czuje, a że jest podochocony, będzie mówił trochę niedbale, bez planu z góry obmyślonego, w zdaniach krótkich, dobitnych, szybko po sobie następujących, które tylko niekiedy przechodzą w okresy dłuższe, prawdziwie natchnione uczuciem gorącem, nigdy jednak nie pozbawione prostoty klasycznej ni miary 1). Wychowaniec Pe-ryklesa nawet po pijanemu nie zapomina o prawach eurytmii i dobrego smaku.
U rzeźbiarzy widzieć można pudła drewniane o kształtach Si-lenów, w których ukryte są cudowne bogów posągi. Takiem pudłem jest powierzchowność Sokratesa. Wyglada jak Marsyasz zuchwały, z uśmiechem wyzywającym na ustach, z fletem w ręku, symbolem panowania nad duszami. Marsyasz grą swoją czarował wszystkich, Sokrates mowami. »Kiedy bowiem jego słyszę, więcej niż Korybantom 2) serce mi skacze i łzy mi się leją na to, co mówi.
9 Kilka uwag trafnych o stylu tej mowy umieścił Rettig w swoim komentarzu, str. 35 i 330.
2) Tańce szalone Korybantów, kapłanów frygijskiej Cybeli, oznaczały stopień najwyższy entuzyazmu, stąd xopuj3aviiav, od wielkiego poruszenia odchodzić od zmy-