462 PLATON.
Wtedy Glaukon, z którym toczy się rozmowa, pyta słusznie: jaka jest natura właściwa władzy dialektycznej? jakie jej rodzaje? jakiemi postępuje drogami ? Sokrates wzbrania się na to odpowiedzieć, bo musiałby wytłumaczyć, czem jest dobre w sobie 1 Glaukon za mało doświadczony 1). Dla tego przestaje na oświadczeniu, że jakiekolwiek jest owo dobre w sobie, to pewna, że dialektyka tylko do niego prowadzi; inne nauki, nawet matematyka, tego nie potrafią, bo zaczynają, jak widzieliśmy, od hipotez nieudowodnio-nych. Tylko metoda dialektyczna, podjąwszy na nowo owe hipotezy2), wznosi się do pierwszej zasady, aby silnie ją ugruntovawszy powoli wydobyć wzrok duszy z błota barbarzyńskiego, w którym on pogrążony i zawieść go w górę za pomoeą i udziałem nauk wymienionych. Nazwaliśmy je naukami w braku lepszej nazwy, któraby oznaczała coś pośredniego między ciemnością mnemania a jasnością wiedzy. Jeśli ią nazwiemy rozumieniem możniby odróżnić cztery stopnie ludzkiego poznawania: wiedzę (ettwttutj), rozumienie (<kavoi7.) wiarę (—utti;), domyślanie się prawdopodobne (sizacbc). Dla powodów praktycznych dwa ostatnie rodzaj? nazywają się wspólnie mniemaniem (Só?x), dwa pierwsze pomaniem (vÓ7j<7tę) a podział ich czynności taki, że mniemanie zajmuje się tern co powstaje poznanie tern, co jest (o\jgix) Zatem pozna
nie ma się do mniemania, jak byt do powstania, a czem jest poznanie, przyrównane do mniemania, tern będzie wiedza względem
*) Ibid. p. 533 a. W Biesiadzie (p. 209 e) Diotyma ostrzega Sokatesa, że może nie potrafi udać się za nią w dalszem badaniu zob. str. 345 tego tonu), czem Platon chciał tylko zwrócić uwagę na ważność i trudność następującego wyłładu. — Tutaj wymawia się zupełnie od rozbierania idei dobrego, bo już poprzednio wyjaśnił ją dostatecznie pod obrazem słońca, a potem nie chciał przerwać rozprawy > wychowaniu i miejscu, które w niem należy się dialektyce.
*) R e s p. VII p. 533 c: xaę órcoS-ecjetę avatpouaa. Schleiermacher tłum. alk Voraussetzangen aufhebend, co jest dosłowne, ale może być rozumiane w maczeniu heglow skiem, przed czem ostrzega Campbell. Tłumaczenie, które on proponuje, • usunąć z drogi*, nie zupełnie oddaje myśli Platona, a przekład francuski (Ca rpen-t i e r): laissanł la les hypotheses nawet ją wykrzywia. Ponieważ Platon zarzica matematyce, że swoje hipotezy uważa ona za »niewzruszone« (p. 533 c) a dialekt/ce każe owych hipotez nie traktować na kształt pierwotnych zasad, lecz jako istotne hipotezy, mające służyć za podporę i punkt wyjścia do dalszej spekulacyi (p. 511 b), est oczy-wistem, że dialektyka je »podejmuje na nowo*, aby od nich wznieść się do prawdziwego początku pierwszego.