680
z usposobieniami spokojnego i rolniczego ludu. itorj i gmina stanowiły posadę jego, których stosunek do całości czyli społeczeństwa wielce się urozmaicał, w różnych czasach i miejscach. Nie uznając zwierzchnictwa jednego człowie— wieka i wstręt mając do wszelkiej zawisłości osobistej, potworzyli większe lub mniejsze gminy, które wiązały z sobą pojedyncze osoby i rody tożsamością mowy, obrzędów religijnych, zwyczajów i ustaw spoinie uchwalanych. Związki łączące z sobą pojedynczych członków gminy nie znosiły bynajmniej niezawisłości osobistej, ale ograniczały je tylko do pewnego stopnia. W grodach gdzie się świątynie, jak u Pomorzan i innych zachodnich Słowian znajdowały, lub w uroczyskach gdzie były ołtarze czyli miejsca ofiarne, jak w różnych stronach wschodniej Słowiańszczyzny, odbywały się zgromadzenia gminy częścią w celach religijnych, a częścią w potrzebach społecznych. Niewiadomo czy te gminy słowiańskie były wszędzie podobne i czy wszędzie stanowiono wszystko i o wszystkiem na walnem zgromadzeniu gminy, co Wiecem nazywano. Z początku być to mogło, później stosownie do potrzeb czasowych i miejscowych przymięszywały się arystokratyczne, oligarchiczne i monarchiczne żywioły do tych urządzeń. Drobne gminy pierwotne odosobniały się wzajemnie, a to było przyczyną tak wielkiego osłabienia Słowian na zewnątrz, że pomimo wielkiej liczebnej siły całego szczepu nieliczni ale skupieni w jednę całość zdobywny, znaczne przestrzenie Słowiańszczyzny podbijać sobie mogli, małego tylko doświadczając oporu. W pojedyńczych skupieniach gmin uchwalano na wiecach wszystko jednogłosnością i za zgodą każdego członka. Wywiązały się z tego mnogie niestosowności, nadużycia i rozterki całości szkodzące; chwytano się niekiedy dziwnych środków dla przełamania oporu pojedyńczych członków; i tak zmuszano u Lutyków opierającego się chłostą do zgody na to, co już reszta uchwaliła. Z tego czysto słowiańskiego usposobienia rozwinęło się także w Polsce głównie liberum vet(K czyli „nie pozwalam”. Nie wiadomo czyli bezwyjątkowo wolno było na narady i zebrania wiecowe przybywao, czyli też pewnym tylko osobom. Wnosząc przecież z późniejszych urządzeń sejmów i sejmików polskich i serbskiej skupczyny, na które stan jedynie rycerski obowiązany do nieustannej obrony kraju mógł uczęszczać, można warunkowo przynajmniej zgodzić się z tymi, co twierdzą, że na wieca zdolni tylko do obrony kraju i starcy, którzy go niegdyś bronili, udawać się mogli. Na wiecach nie same jedynie ustawy wydawano, odbywały się na nich także sądy, obierano urzędników i sędziów, wymierzano nagrody i kary, słowem sprawowano najwyższy rząd krajowy. Niewiadomo przecież, jak często bywały te zgromadzenia wiecowe, czy i jakim osobom powierzano władzę wykonaw cza i prawo zwoływania wieców, bo na to nie ma bynajmniej podań dziejowych. Jak z jednej strony przeważne usposobienia do zatrudnień rolniczych, wywułały urządzenie gminne na równości społecznej oparte i zrodziły wstręt i niechęć do wszelkiego rodzaju wypraw wojennych, tak z drugiej toż samo usposobienie spokojne zrodziło wsławioną gościnność słowiańską. Zachowała się ona do dzisiaj u plemion mniej na szkodliwe obcych wpływy wystawionych, lecz dawniej w nierównie wyższym objawiała się stopniu, i nierównie serdeczniejszą była. Gość u Słowianina był osobą uświęconą, nad której bezpieczeństwem u Słowian Grekom znanych gospodarz obowiązanym był czuwać. Kto gościa gospodarzowi przywiódł, mógł w razie, gdyby gościowi jaka krzywda stać się miała, spaleniem domu pomścić krzywdę tegoż. Będzie to zapewne niezrozumienie zwyczaju Słowiańskiego, który Grek nam opisał. Pod oddającym gościa trzeba bezwąt-pienia rozumieć przełożonego gminy, naznaczającego przychodniowi mieszka-