Niejeden z nas miał prawdziwą tremę, gdy znalazł się na wachcie przy kotle belwilowskim lub w maszynie kutra parowego, które należało obsłużyć najzupełniej samodzielnie. Zmuszało to nas do zasięgania wiadomości praktycznych u starszych podoficerów w czasie pozasłużbowym. Z drugiej zaś strony pobudzało to w nas ambicję do wywiązania się z zadanych nam zadań jak najlepiej. Przy takim sposobie szkolenia rzeczywiście zdobywaliśmy dużo praktycznych wiadomości.
Na pancerniki do komunikacji z lądem przeznaczono duże kutry parowe, pojemności około 15 ton, mogące rozwinąć szybkość do 12 mil. Kierowanie takim stateczkiem wymagało wcale dobrej wprawy. Ponieważ kutry były ciągle potrzebne, a brakowało nam doświadczenia, przeto mieliśmy wyraźny rozkaz dowódcy, powtórzony przez starszego oficera, żebyśmy dobijali zawsze z małą szybkością, przy tym ostrzeżono nas, że za każde niewykonanie rozkazu będziemy surowo karani. Do tego rozkazu było nam bardzo trudno ściśle się zastosować, gdyż kutry „Cesariewicza” i „Sławy” zwykle odbijały od lądu o tej samej porze i ambicją każdej załogi było pokazać, że jej kuter jest szybszy. Zresztą prawie w każdym młodym człowieku odzywa się żyłka sportowa, gdy się ma w ręku koło sterowe pięknie utrzymanego szybkiego kutra. „Cesariewicz” był przy tym okrętem admiralskim, więc jakże można było wieźć admirała z szybkością małą, aczkolwiek nakazaną przez samego dowódcę. Zdarzyło mi się, że któregoś dnia po południu miałem służbę na sterze kutra i kuter ten posłano na ląd po admirała. Przyjąłem go z należnymi honorami, mój kolega maszynista rozwinął szybkość jak największą, tak że z komina aż ogień walił, a za rufą biegła wysoka fala, podniesiona szybką śrubą. Podchodząc do trapu z całego biegu, we właściwym czasie zatrzymałem maszynę (kolega mój w maszynie patrzył na mnie z niepokojem, ale czekał), w odpowiedniej chwili dając „całą wstecz”, tak że rozpędzony kuter zatrzymał się przy trapie, dotykając go swą częścią rufową, skąd admirał musiał wychodzić. Łudziłem się, że szybkość będzie mi darowana za piękny manewr. Jednakże admirał nie zdążył jeszcze wejść do swoich apartamentów, gdy na platformę trapu wszedł sam dowódca i głosem bardzo zirytowanym polecił starszemu oficerowi niezwłocznie aresztować gardemaryna Stankiewicza.
7 — Z floty carskiej... 81