na zasłużony wypoczynek. Lecz nie długo spoczywali, bo zaczął się wkrótce nowy bal, krótki ale dobry. Część załogi zeszła na ląd, aby tam w rowach przeciwodłamkowych spokojnie poleżeć.
Na okręcie pozostała tylko jedna wachta pogotowia przeciwlotniczego oraz częściowa obsada dział kal. 120 mm. Poza tym na okręcie zostali: por. mar. Eugeniusz Hulanicki II ofic.-mech., kpt. mar. Jagielski jako oficer dyżurny okrętu i oprócz tego por. mar. Zbigniew Jagusiewicz jako oficer artylerii. Został również kmdr ppor. Kuczkowski I ofic.-mech., najstarszy szarżą w tym zespole. Reszta oficerów i załogi była na lądzie.
O godz. 6.50, przed wysłuchaniem dziennika porannego w radiostacji, nadszedł meldunek z pokładu, że 2 kontrtorpedowce niemieckie idą z Piławy w kierunku Gdańska. Odległość: 21 000 m. „Nie przeszkadzać” — bo przecież nasze 120-ki nie mogły strzelać. „Gdy się zbliżą — meldować”.
Po kilku minutach zbiega wachtowy i melduje, że kontrtorpedowce zrobiły zwrot i idą prosto na Hel. Odległość w tym czasie maleje do 19 500 m. Zarządzono alarm bojowy. Zawiadomiono dowódcę, który był w tym czasie na lądzie.
Odległość dochodzi do 18 500 m. Pada pierwsza salwa niemiecka, krótka 400 m, ułożona równiutko w linię. Strzały przed portem. Nasza artyleria gotowa. Pierwsza salwa nasza, druga salwa niemiecka. Salwa Niemców długa, częściowo na lądzie, częściowo na wodzie. Bryzgi lecą na pokład i na pomost. Od wybuchu naszej salwy padam na pomoście rzucony podmuchem dział dziobowych, których wyloty wystawały ponad osłonę pomostu bojowego.
Następnie pada 3 salwa Niemców, idealne nakrycie, leje się obficie krew. Kpt. mar. Jagielski ogłuszony, mar. Górski telefonista leży na pomoście. Nasze działa grzmią. Niemcy przechodzą na ogień ciągły, my także. Strzela również „Wicher” i bateria im. Laskowskiego.
Nie widzę dokładnie skuteczności naszego ognia, bo wybuchy własnych dział, bryzgi od upadków pocisków, świst odłamków i pocisków, wszystko to utrudnia obserwację. Padają pociski niemieckie na dok pływający, stojący opodal „Gryfa”, lecą odłamki. Dwa pociski trafiają w „Gryfa”, ogień się wydłuża, bije po lesie.
Ranny marynarz zeskakuje do wody i płynie do brzegu, pociski ranią i zabijają. Pada zabity ppor. mar. Dandelski, bosm. Marzec i kilku innych. W pewnej chwili ogień niemiecki słabnie. Patrzę: jeden kontrtor-pedowiec niemiecki puszcza zasłonę dymną, ogień skończony. Tak, ale gorąco było.
Walka artyleryjska trwała krótko. O godz. 6.50 ukazały się niszczyciele w odległości 21 500 m. O godz. 6.55 kontrtorpedowce niemieckie zmieniły kurs na Hel — odległość 19 500 m. O godz. 7.00 kontrtorpedowce zmieniły kurs na Piławę. Szyk torowy, odległość 18 500 m, otwarcie ognia, kolejne salwy. Godz. 7.10 ukończenie ognia. Rezultat: „Gryf” 2 trafne, dok
88