Na wiosnę, po zakończeniu szkolenia, wsadzono nas wszystkich wraz z poborowymi, co tworzyło cały czterobatalionowy pułk, do paru pociągów i zawieziono do Carskiego Sioła dla odbycia rewii przed carem. Po powrocie wszystkich marynarzy wcielono na rozmaite okręty i znowu rozpoczęliśmy pływanie letnie.
Bardzo się cieszyłem, że wróciłem na swój „Stierieguszczij” do właściwych, jak uważałem, zajęć. W międzyczasie pomiędzy starszym oficerem Sawiczem a moim starszym kolegą płatnikiem Miłaszewiczem rozegrał się dramat. Obaj byli bardzo zajęci pewną panienką, córką pułkownika saperów, uchodzącą za piękność. Przez trwające od lat kilku ogólne hołdy młodych oficerów panienka się zmanierowała i właśnie wstępowała w niebezpieczny okres, w którym groziło jej, że może zostać bez konkurenta. Widocznie zrozumiała to i wysiłki skierowała ku temu, ażeby wziąć sobie kogoś na męża. Sawicz został pobity przez Miłaszewicza, jako chrześniaka cara Aleksandra, pod warunkiem że wstąpi on do Korpusu Oficerów Gwardii Morskiej. W karnawale odbył się bardzo huczny ślub i wesele, na którym drużbowałem Miłaszewiczowi. Po ślubie państwo młodzi wyjechali w podróż gdzieś do Italii.
Miłaszewicz, tak jak i ja, był zamiłowanym nawigatorem. Będąc dłużej ode mnie w dywizji torpedowców, zazdrośnie strzegł swego zajęcia nawigatora i bardzo niechętnie dopuszczał mnie do ntap i swoich przyrządów. Toteż dopóki byliśmy na torpedowcu razem, mogłem się wprawiać w nawigacji tylko podczas wachty. Martwiłem się tym, ale Miłaszewicz miał za sobą prawo starszeństwa, a także poparcie dowódcy, który wolał mieć na tym stanowisku kogoś choć trochę bardziej obytego.
Miłaszewicz był jeszcze na urlopie, gdy rozpoczęliśmy pływanie. Dzięki jego nieobecności mogłem się w końcu zająć nawigacją. Było to w marcu. Posłano nas całym dywizjonem na tak zwane strategiczne farwatery w szkierach fińskich. O tej porze roku nie tylko, że nie były jeszcze obstawione pławami, lecz także nie odnowiono jeszcze farby na znakach nabieżników, służących jako wskaźniki farwaterów.
Weszliśmy w szkiery gdzieś na zachód od Helsingforsu i codziennie odrabialiśmy jakiś odcinek farwateru w kierunku zachodnim. Do każdego przebiegu przygotowywałem się wieczo-
104