spakowałem swoje rzeczy i na jednym z torpedowców udałem się do Rewia.
Około południa, mając wszystkie moje ostatnio zasłużone ordery, a było ich już trzy, stawiłem się na krążowniku. W ka-jutkompanii witano się ze mną uprzejmie, ale patrzono na mnie i na moje dekoracje z pewnym zdziwieniem i nieufnością.
Trzeba tu wspomnieć, że podczas lata „Riurik” należał do jednej wyprawy z dwoma innymi lżejszymi krążownikami, podczas której w pobliżu wybrzeża Szwecji spotkano oddział okrętów niemieckich — słabszych co prawda. W potyczce, która nastąpiła, ogniem artylerii zmuszono jeden z okrętów niemieckich do wyrzucenia się na brzeg, natomiast krążownik „Roon” zmuszony był zawrócić i szukać ratunku w ucieczce, korzystając ze swej przeważającej szybkości. W tej potyczce w „Riurika” trafiło kilka pocisków „Roona”. Jeden cięższy rozbił dziesięciocalowe działo przedniej wieży, w której załoga i jej dowódca zostali mocno zatruci gazami. Z potyczki tej wszyscy na „Riuriku” byli bardzo dumni, a w każdym razie mogli twierdzić, że doznali chrztu bojowego. Tym bardziej że podczas tej, a także innych wypraw napotykali łodzie podwodne, co dla okrętów wielkich było zawsze ryzykowne. Natomiast oficerowie i załogi pancerników, z konieczności przebywając w pogotowiu bojowym na redach w zabezpieczonych portach, czuły się upośledzone, nie mając pojęcia, jak wygląda zetknięcie się z przeciwnikiem na morzu.
Przyjęto więc mnie z zimną uprzejmością. Również i dowódca okrętu kapitan Pysznow, człowiek w sile wieku, słuszny i przystojny, ale — jak się potem okazało — nie bardzo ogarnięty, powitał mnie w swojej kabinie uprzejmie, lecz jakby z pewnym uprzedzeniem, że to mam zamiar być oficerem nawigacyjnym na tak wielkim krążowniku, mimo że dotychczas przebywałem na małych torpedowcach.
Starszym oficerem nawigacyjnym był Boris Strachów, zięć dowódcy floty, admirała Essena, o twarzy brzydkiej, ale inteligentnej, z wyglądu podobny raczej do Francuza niż Rosjanina. Powitał mnie bardzo przyjaźnie i zaraz po śniadaniu zaczął mnie wprowadzać w moje obowiązki, które — jak zacząłem się orientować — miały polegać głównie na sprawnym utrzymywaniu inwentarza nawigacyjnego. Podczas pogotowia bojowego
130