ROZDZIAŁ 7
W połowie lat sześćdziesiątych to nie literatura absorbowała Aleksandra.
W 1865 roku w życiu cesarza doszło do wielkiej tragedii, która stanie się tragedią dla całego kraju.
Aleksander i cesarzowa uwielbiali następcę tronu. Niks, przystojny, niezwykle utalentowany, z przekonań prawdziwy Europejczyk, winien był kontynuować reformy ojca. To „nadzieja Rosji", „świetny młodzieniec", „giętki i subtelny umysł, otwarty na wszystko, co nowe" - mówili o nim jego nauczyciele. Następcę tronu adorowali wszyscy. „Szczytem doskonałości" nazywał go wielki książę Konstanty. Szczególnie jednak oddany mu był potężnej budowy niezgrabiasz, brat Sasza.
Sasza był następny pod względem starszeństwa. Pamiętając jednak
0 współzawodnictwie między Aleksandrem a Konstantym, cesarzowa (która nie mogła przezwyciężyć niechęci do tego niezręcznego olbrzyma) nie zadbała o edukację Saszy, tak jak zadbano o Niksa. Saszy rozmyślnie nie przygotowywano na ewentualnego następcę.
Poczciwy Sasza nie narzekał. Nie przepadał za nauką, podobnie jak dziad i wszyscy Romanowowie kochał musztrę i gorliwie zajmował się wojskiem. Z dumą mówił o sobie, że jest „sumiennym dowódcą pułku". W przeciwieństwie jednak do prawdziwych gwardzistów - dziada, ojca
1 brata Niksa - Sasza nie sprawdzał się w wojsku.
Na balach biedny Sasza nigdy nie tańczył, krępując się swojej niezdar-ności. Przesiadywał po kątach ze starcami. Stamtąd z admiracją przyglądał się tańczącemu bratu. Sasza był nieludzko silny. Jako chłopiec zginał w rękach podkowy i czule spoglądał na Niksa, jakby prosząc o pochwałę.
Za to nieustannie dobroduszne spojrzenie, otyłą twarz i psie oddanie wielki książę Michał (wuj Misza) przezwał go „Mopsem", a dwór „Bul-dożkiem".
191