0188

0188



Dzień roboczy zaczyna się o piątej rano. Trzeba więc wstać o czwartej, by mieć czas umyć się, ubrać i zjeść śniadanie. Z tym ostatnim przynajmniej niewiele roboty. Dostajemy jednego śledzia i twardą bułeczkę wielkości zraza. O tym pracuje się do południa. Na obiad dwa dania: zupa i chlapowata papka z przemarzłych, słodkawych kartofli. Rzadko kiedy kasza. A wieczór znów śledź z bułeczką albo owa zabielana mlekiem, gorąca woda z kluskami. Te pyszności jednak dają nam bardzo rzadko. Chleb dostajemy dopiero w południe. Ten to wilgotny, ciemny kit jest właściwie podstawą naszej egzystencji.

Zatem o czwartej rano - budzi nas co dzień brygadier. Wpada do pałatki i poty jej nie opuszcza, póki wszystkie z nar się nie zwloką. Raz na uwagę którejś z nas, że nie będziemy wstawać przy mężczyźnie, zwrzesz-czał nas, sklął, naprzezywał od „pań” i „burżujek” - a potem, jeśli któraś nie wstawała zaraz na jego wołanie, targał ją za nogi i siłą zwlekał z kojki.

O piątej pałatka jest już zazwyczaj pusta. Czasem na którejś pryczy posypia jeszcze zakutana w szmaty szczęśliwa, której się wczoraj udało uzyskać zwolnienie od wracza. Bo zwolnienie od pracy musi się dostać dzień naprzód. Jeśliby która w nocy zasłabła, nic jej to nie pomoże. Ściągną ją z kojki za nogi i pognają do roboty.

Ponieważ w czasie ostatnich tygodni mój świerzb nieszczęsny tak się rozhulał, że mi wprost życie zmierzło - nie bardzo nawet po starobielskich doświadczeniach wierząc w pomoc - idę nareszcie i ja do wracza.

Wracz urzęduje na samym wstępie do łagru, w kretowinie. Dosłownie. Tego nie można nazwać inaczej. Ziemianka jego jest wkopana w spadziste urwisko nad jarem rzeki. Z zewnątrz nie widać nic prócz spuchniętej w nieduży wzgórek darni, z której sterczy wiecznie dymiący kominek. Wąską ścieżką, wdeptaną na kant w zbocze można się dopiero dostać do tego kreciego ambulatorium. Już od połowy ścieżki czekają chorzy swojej kolejki. Kobiety i mężczyźni razem. Godzinami. Dobrze, gdy nie pada deszcz.

Pokoik jest mały, ciemny - o niskim suficie i jednym małym okienku. Na środku kuchnia, pod którą się stale pali, zatem zaduch tu i upał obłędny! W jednym kącie prycza, na której sypia doktor - ambulatorium jest równocześnie jego mieszkaniem - po drugiej stronie kuchni druga prycza, na której, gdy wypadnie, bada się chorych, a która we dnie służy za ławkę, gdzie czekają rzędem swej kolejki ci, którzy się tu szczęśliwie dognietli. Zamiast szafki na instrumenty i apteczki dwie paczki z niehe-

192


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skan137 efektywne przekrwienie czynne. Wkrótce jednak przepływ krwi zaczyna się zmniejszać (a więc p
Księga Chotomskiej Dzień dobry... ma zatem charakter encyklopedyczny. Zaczyna się od Adasia i Ewy, a
urodziny k) , Wą(LbŁ (Dzień urodzin ‘TwycB się zSSaźa, Więc tyczenia foeśSę Ci, (By się wszystfy Ci
69203 IMGI71 (4) pewnego rytmu życia, zaczyna się orientować w nakazach j zakazach dorosłych, przysw
34298 Obraz$4 (5) warstw, a w piątej zaczyna się znowu układ z pierwszej warstwy itd. Mamy tu cykl 4
Obraz$4 (5) warstw, a w piątej zaczyna się znowu układ z pierwszej warstwy itd. Mamy tu cykl 4-warst
Scan0004 (83) 1 a W Rico Rico S. A dzień zaczyna się podobnie jak w innych firmach. Antonio:  &
P1030059 (3) 15. Re-enginering tygodnia roboczego Prawie 50 lat temu, gdy zaczynała się rewolucja ko
DZ F Dzień faceta dziś się święci
DZIEN?BCI Kiedy przytulam się do Ciebie, To jest mi cieplej niż słońcu na niebie, Więc nie wypu

więcej podobnych podstron