0261

0261



liwym starostą. Wszyscy się z nim liczą, wszyscy go słuchają. On dyryguje śpiewem, ciszą i snem swoich mołojców. Kiedy czasem przy kartach wybuchnie wśród jego kompanów kłótnia, on ją uśmierza wzrokiem, perswazją czy żartem. Nie mogę mu w dalszym ciągu niczego zarzucić, a przecie ma w sobie coś, co mnie - słusznie czy niesłusznie - zmusza do ostrożności i podejrzeń, a co za tym idzie, do poczucia, że robię mu krzywdę takim bezpodstawnym ustosunkowaniem się do niego. Zresztą jesteśmy dla siebie bardzo grzeczni i przyjemni.

Do dzie więć nie wiem wobec tego, które z nas dwojga było w istocie nieszczere - a to raczej nieprzyjemna wątpliwość!

Pociąg zatrzymuje się, gdzie chce, kiedy chce i nigdy nie wiadomo na jak długo. Ma to zgubne dla nas skutki. W wagonie nie ma tym razem żadnej gramofonowej tuby, zresztą w tym składzie niewiele by nam pomogła. Człowiek jest zdany na własną pomysłowość w tym względzie. Niestety nigdy nie wiemy, czy mamy czas wybrać się w krajobraz, czy należy czekać następnego postoju, który albo będzie za godzinę, albo jutro. Wdarcie się do wysokiego wagonu, bez stopni i bez drabinki, też wcale nie jest łatwe. Jakkolwiek wiem, że sprawa jest skomplikowana, Raciszewska wyprawia o nią takie awantury, że mi się już czasem na płacz zbiera. A wszystko ze wstydliwości, o której drze się na cały wagon.

Z jazdy tej i kilku dłuższych postojów zostało mi w pamięci parę krótkich migawek.

...Oto las, późny, jesienny las, stojący po kolana w lodowatej, zjadliwej od mchów zielonej młace, i my dwie z Raciszewską, przeskakujące z gąbczastej kępy na kępę w poszukiwaniu przemarzłych, lodowatych jagód. Świeże były, cierpkie i cudnie czerwone.

...Oto jakaś większa stacja, nagły ruch i zamieszanie. Przejechało jakąś kobietę z mijającego nas polskiego transportu. Przekradała się popod wagony, jak setki razy i my zmuszoneśmy były się przekradać, pociąg ruszył... Dogorywa teraz w olbrzymiej kałuży świeżej krwi, u stóp grupki bezradnych gapiów. Ratunku żadnego. Po prostu czekają, aż się skrwawi i przestanie ruszać. Mam żołądek ściśnięty do nocy z wrażenia i nie mogę spać. Zostały pono drobne dzieci...

...Raz w czasie nocnego wypadu z wagonu walę się po ciemku w jakiś wykrot głęboki, roluję z pieca na łeb na jego błotniste dno, pełne zepchniętych weń, wykarczowanych pniaków. Cud, żem sobie oczu w tych

267


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGP4838 Nikt więcej się z Kamila nie śmiał, tylko on. Wszyscy mu współczuli i pani zaraz się nim za
img158 244 (dyngja) , tam zniknęli wszyscy. On zaś podszedł, zajrzał przez znajdujące się w nim okno
~LWF0121 (2) 244 (dyngja); tam zniknęli wszyscy. On zaś podszedł, zajrzał przez znajdujące się w nim
IMG?26 (3) 104 104 która nie mogąc pośpieszyć za mńymi^3a“H i gdy wszyscy go ściskają, czekając swoj
page0183 182 Rozmaity sposób szczekania jego daje poznać co się w nim dzieje, tak, że od razu go zro
!cid?5EDEB6D81A466DBE09394E77618B09@D7YQMRB1 Ocean wiedzy •/ Nie można go pochłonąć, ale dobrze jest
klsti422 451 ROZDZIAŁ ł6. ODZIEŻ się z nim dzięki barbarzyńcom z północy, rząd wydawał zakazy noszen
str 8 (2) Lipiec był w tym roku naprawdę lipcowy, upalny, słoneczny, bogaty w owoce i kwiaty, pachn
Image4 (23) Jeszcze chodziłem do szkoły, wybuchł ogólny zachwyt nad Linuksem. Wszyscy go instalowali
30315 Scan0060 (9) kocha go teraz, to będzie kochać i spotykać się z nim (chociaż (nieoficjalnie) ró
DSC?41 (Ea) rozbroił go, zabrał mu koronę, blask boski przejął, sam się nim otoczył. Nałożył mu więz

więcej podobnych podstron