Najgorsze, że nie wiedziałem, co było przyczyną mego zatrzymania. Nazajutrz po aresztowaniu zdarzyło się, że mogłem wyjść na ulicę z łopatą dla odgarniania śniegu i zobaczyłem tam żonę. Ponieważ konwojent nie zwracał wielkiej uwagi, zdołałem się od niej dowiedzieć, że próbowała w Czrezwyczajce dojść przyczyn mego aresztu, ale wyproszono ją stamtąd brutalnie. Z doświadczenia zresztą wiedziałem, że procedura sowiecka jest tego rodzaju, iż jakiekolwiek starania osób z zewnątrz nie tylko nie pomagają, ale odwrotnie — mogą zaszkodzić.
Lokal Czrezwyczajki w Nowonikołajewsku był ciaśniejszy i gorszy niż w Irkucku. Nadchodziła surowa zima syberyjska, a suteryna nasza nie miała żadnego ogrzewania. Nasze wielkie stłoczenie okazało się dla nas niezwykle pomyślną okolicznością — było nam nie tyle ciepło, co wręcz gorąco, tak że wieczorami zdejmowaliśmy kurtki.
Mieszkańcy naszego lokalu zmieniali się ciągle. Jedni wychodzili, inni przybywali na ich miejsce, a w każdym razie było zawsze pełno. Z czasem przyzwyczaiłem się i znalazło się też towarzystwo sympatyczne.
Thk więc zaprzyjaźniłem się z oficerem saperów, byłym pułkownikiem, w wieku lat około 50, który wyglądał na 37. Myjąc się zawsze twardą szczotką, doprowadził skórę swoją do tak wielkiej odporności, że żadna wesz nie mogła jej przegryźć. Inny znowu towarzysz, ideowy działacz socjalista i rewolucjonista, przebywał na zesłaniu przez szereg lat za rządów carskich i powracając z jakiejś delegacji służbowej, został aresztowany w Nowonikołajewsku w sposób podobny do mego. Siedział jednak z nami niedługo.
Niezapomniane wrażenie przeżyliśmy, gdy pewnego wieczora do podziemia naszego wrzucono chłopca w wieku lat około 16 z odmrożonymi nogami. Należał do jednej z band białych, jeszcze operujących w okolicy Nowonikołajewska. Zaopiekowaliśmy się nim jak mogliśmy. Kiedy wszedł komendant Czrezwyczajki i zobaczył chłopca na pryczy, zrzucił go stamtąd brutalnie i skopał. Zabronił nam kłaść go na pryczy. Po chwili zabrano chłopca do osobnej celi i tej samej nocy rozstrzelano.
Spędziłem w tym podziemiu około miesiąca i wciąż nie wyobrażałem sobie, ile czasu wypadnie mi jeszcze siedzieć. Sądziłem, że przyjaciele w Krasnojarsku, a nawet tamtejsza
255