PODZIEMNA ROSJA
Mimo to ten błyskotliwy i straszny człowiek był przyjacielem dwóch wielkich pisarzy - Dostojewskiego, a później Czechowa.
Suworin szczegółowo zapisał w swym dzienniku rozmowę z Dostojewskim. Bez tej zadziwiającej rozmowy niepodobna wręcz zrozumieć, co się podówczas w Rosji działo.
...Dostojewski wynajmował ubogie mieszkanko. Zastałem go nabijającego gilzy tytoniem przy okrągłym stoliku w salonie.
Dopiero co minął mu atak epilepsji i „jego czerwona twarz przypominała twarz człowieka, który właśnie wyszedł z łaźni parowej".
Oczywiście zaczęli mówić o tym, o czym wtedy mówiono na każdym kroku - o „5 lutego", o wybuchu w Pałacu Zimowym. I Fiodor Mi-chajłowicz, nabijając gilzy, zaproponował Suworinowi rozważenie zaiste strasznego dylematu.
Proszę sobie wyobrazić, Aleksieju Siergiejewiczu, że stoimy z panem przed witryną sklepu Daziaro [sklep na Newskim Prospekcie, w którym sprzedawano obrazy - E.R.] i patrzymy na obrazy. Obok nas stoi mężczyzna, który udaje, że patrzy. Na coś czeka i wciąż się rozgląda dokoła. Nagle podchodzi do niego pośpiesznie jakiś człowiek i mówi: „Za chwilę Pałac Zimowy wyleci w powietrze, uruchomiłem machinę". Słyszymy to. Jak byśmy, ja i pan, postąpili? Czy poszlibyśmy do Pałacu Zimowego, by uprzedzić o wybuchu, czy też zwrócilibyśmy się do policji, do stójkowego, żeby zaaresztowano tych ludzi? Poszedłby pan?
Innymi słowy Dostojewski zapytywał Suworina: gdybyśmy wiedzieli, co się wydarzy 5 lutego, czy poszlibyśmy powiadomić o tym? Odpowiedź wydaje się zupełnie oczywista - pobieglibyśmy!
Nic podobnego! Padła zupełnie inna, straszna odpowiedź Suworina. Redaktor najbardziej oficjalnej gazety odpowiedział:
- Nie! Nie poszedłbym!
I Dostojewski, autor Biesów, powiedział to samo!
-Ja też bym nie poszedł! Dlaczego? Przecież to straszne! To zbrodnia. A my, być może moglibyśmy temu zapobiec.
Autor Biesów nie zamierzał zapobiec strasznej zbrodni - potencjalnemu zabójstwu cara!! I dalej wyjaśniał dlaczego.
Kiedy tak nabijałem sobie gilzy i rozmyślałem, zastanawiałem się nad przyczynami, które ku temu skłaniały: przyczyny ważne, bardzo ważne, wagi państwowej i obowiązek chrześcijański. Oraz inne, wręcz błahe przyczyny, które nie pozwoliłyby tego uczynić. Po prostu - to strach, by nie zasłynąć jako donosiciel. Wyobrażałem sobie, jak idę, jak na mnie patrzą, zaczynają wypytywać, prowadzić na konfrontację, może nawet zechcą dać jakąś nagrodę, a kto wie, czy nie zaczną podejrzewać o współudział. Wydrukują: Dostojewski wskazał
378