LISI OGON I WILCZA PASZCZA
Narodowolcy napisali do Nieczajewa odpowiedź z załączonymi planami ucieczki. Tak nawiązała się korespondencja naszych „Aloszów Ka-ramazowów" z „Biesem".
Kiedy jednak Nieczajew dowiedział się, że narodowolcy przygotowują carobójstwo, odpowiedział:
O mnie zapomnijcie na jakiś czas i zajmijcie się swoją sprawą, którą będę śledzić z daleka z największym zainteresowaniem.
Wiera Figner wspominała:
Zdumiewające wrażenie wywarł ten list: ulotniło się wszystko, co jak mroczne piętno legło na osobowości Nieczajewa... całe to kłamstwo, które spowijało jego rewolucyjny wizerunek... [„kłamstwo" - to przelana krew studenta Iwanowa, prowokacja z proklamacjami, która posłała do więzienia wielu młodych ludzi, wynajdowanie kompromitujących dokumentów w celu szantażowania itd. - E.R.]. Pozostał rozum niezmącony przez wieloletni samotny pobyt w kazamatach; pozostała wola nieugięta pod ciężarem kary, jaka na niego spadła; energia nie przytłumiona wszystkimi przeciwnościami życia.
Figner napisała prawdę - widzieli w nim teraz bohatera. Kiedyś Nieczajew był im nieskończenie daleki, teraz stał się kimś bliskim. Wszak od dawna realizowali program Katechizmu. Zgodnie z jego marzeniami stworzyli organizację terroru, opierającą się na absolutnym posłuszeństwie. W myśl tego, co głosił, nauczyli się w sposób bezlitosny zabijać niewinnych razem z winowajcami - przekonywać za pomocą dynamitu wrogów rewolucji; i tak jak nauczał, „przenikali do wszelkich instytucji, nawet do Pałacu Zimowego".
Potem, już po zabójstwie cara, na procesie narodowolców, kiedy prokurator zaczął mówić o carskiej krwi, rozległ się ogłuszający, ostentacyjny śmiech Żelabowa.
Prokurator wyrzekł słowa, które powtarzać będzie cała Rosja:
- Kiedy ludzie płaczą, Żelabowowie się śmieją.
Nieczajewowska moralność: „im ciężej się żyje ludowi, tym lepiej dla rewolucji" od dawna już stała się ich moralnością. Nie bez powodu tak się teraz obawiali przemian Lorisa-Mielikowa i tak im było śpieszno zabić cara.
Oto jak w przededniu śmierci Dostojewskiego bohater powieści zadrwił sobie z jego twórcy. Motto do powieści Biesy: „Wtedy złe duchy wyszły z człowieka i weszły w świnie, a trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i utonęła"1 odbierano teraz jako szyderstwo.
435
Ewangelia według św. Łukasza, VIII, w: Fiodor Dostojewski Biesy, przekł. Zbigniew Podgórzec, Wrocław 2002.