ŚMIERĆ CESARZA
Nie dało się wnieść ciała spływającego krwią do karety. Dziesiątki rąk zaniosły krwawiącego cesarza do otwartych sań Dworżyckiego.
Wśród tych, którzy pomagali nieść cara, był trzeci zamachowiec, Iwan Je-mielianow. Pod pachą miał „teczkę" - była to bomba, którą miał zabić cara, gdyby się to nie udało pierwszym miotaczom.
Sanie ruszyły do pałacu. Zaprzęgnięty był do nich słynny koń Barbarzyńca. Ten sam, który długo służył narodowolcom. Teraz znalazł się w rękach policji i służył jej. Niegdyś Barbarzyńca umknął przed policją, uwożąc Stiepniaka-Krawczyńskiego i Barannikowa po zabójstwie szefa żandarmów Mieziencowa. Teraz wiózł do pałacu umierającego cara.
Kozacy, stojąc w saniach, podtrzymywali bezwładne ciało Aleksandra - ich szynele przesiąknięte były carską krwią.
Przywieziono go do Pałacu Zimowego pod Bramę Sałtykowską. Ale wrota okazały się zbyt wąskie, żeby tłum mógł go wnieść na rękach. Żadnych noszy w całym gmachu nie znaleziono.
Wyważono więc drzwi i wspólnym wysiłkiem wniesiono Aleksandra II po stopniach marmurowych schodów do jego gabinetu, gdzie dwadzieścia pięć lat temu podpisał akt wyzwolenia chłopów i gdzie dziś rano utorował drogę rosyjskiej konstytucji.
Marmurowe stopnie i korytarz wiodący do carskiego gabinetu były zalane jego krwią.
Taki był finał siódmego zamachu na cara.
Lejbmedyk Markus:
Kiedy wbiegłem do gabinetu, zastałem cara w pozycji półleżącej na łóżku, które wysunięto z alkowy i postawiono tuż przy biurku, tak że twarz cesarza była zwrócona ku oknu. Cesarz miał na sobie koszulę bez krawata, na szyi order pruski... na prawą rękę nałożono mu białą zamszową rękawiczkę miejscami poplamioną krwią. U wezgłowia stał w galowym mundurze wielki książę Michał Mikołajewicz, cały we łzach. Kiedy podbiegłem do łóżka, pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to straszliwie pokaleczone kończyny dolne, zwłaszcza lewa, która, poczynając od kolana, była pogruchotaną krwawą masą; prawa kończyna została również uszkodzona, ale trochę mniej. Obie pogruchotane kończyny były na dotyk chłodne... Jąłem uciskać jak można najmocniej obie arterie biodrowe, które ledwo już pulsowały, sądząc, że tym sposobem oszczędzę choć resztę krwi. Cesarz znajdował się w stanie absolutnej
463