434 Wojna: triumfujący geniusz, 1942-1945
że jeśli jeszcze raz pozwolicie sobie zapomnieć o obowiązku [...] zostaniecie pozbawieni funkcji szefa Sztabu Generalnego i odwołani z frontu.
Malenkow zawsze pamiętał o złożeniu raportu, ale nawet drobiazgowy Żdanow czasem o tym zapominał, narażając się na ostre reprymendy: „To bardzo osobliwe, że towarzysz Żdanow nie czuje potrzeby podejścia do telefonu lub zwrócenia się do nas o radę w tym niebezpiecznym dla Leningradu czasie”. Niezależność była w oczach Stalina niebezpieczną cechą.
O 16.00 generał Aleksiej Antonow, „młody, bardzo przystojny, ciemnowłosy i zwinny”, który został szefem Oddziału Operacyjnego po awansie Wasilewskiego i po tym, jak kilku innych oficerów nie sprawdziło się i zostało szybko zwolnionych, zjawiał się z kolejnym meldunkiem. Antonow był niezwykle zdolnym generałem, a także bardzo kulturalnym i czarującym człowiekiem, napisał Żuków. Stalin przywiązywał ogromną wagę do zwięzłości raportów i, jak wspominał Sztiemienko, „nie znosił wszelkich [...] ozdobników”. Antonow od razu przypadł mu do gustu: zawsze spokojny, „mistrz w ocenie sytuacji”, papiery, w zależności od stopnia ważności, trzymał w kolorowych teczkach i „wiedział, kiedy powiedzieć: «Podajcie mi zieloną teczkę». Wtedy Stalin odpowiadał z uśmiechem:
- No to zajrzyjmy do waszej „zielonej teczki”.
Późnym popołudniem Stalin wyjeżdżał na Kreml w kolumnie packar-dów albo schodził po schodach ze swego mieszkania i udawał się do gabinetu, gdzie „przytulny” przedpokój z wygodnymi krzesłami był już pełen ludzi. Goście wkraczali do świata porządku i czystości. Nie było tam nic niepotrzebnego. Wszyscy okazywali dokumenty i byli poddawani rewizji. Nawet Żuków musiał oddawać pistolet. „Kontrole powtarzały się bez przerwy”. Poskriebyszow, ubrany w mundur generała NKWD, witał ich przy biurku. Czekali w milczeniu, chociaż stali bywalcy pozdrawiali się nawzajem. Panowało napięcie. Ci, którzy nigdy wcześniej nie spotkali Stalina, byli podekscytowani, ale, jak wspominał pewien pułkownik: „Zauważyłem, że ci [...] którzy byli tu nie po raz pierwszy, okazywali znacznie większy niepokój niż ci [...] którzy przyszli pierwszy raz”.
Około 20.00, kiedy zjawiał się Stalin, przez pokój przechodził szmer. Stalin nic nie mówił, ale kiwał niektórym głową. Pułkownik zauważył, że „sąsiad otarł krople potu z czoła i wysuszył ręce chusteczką”. Przy biurku przed gabinetem siedział w małej klitce oficer dyżurny. Stalin wchodził do „jasno oświetlonego, przestronnego pokoju” z długim zielonym stołem. W drugim końcu pokoju znajdowało się biurko, na którym zawsze piętrzył się stos dokumentów w teczkach, stały różnokolorowe telefony, leżały za-temperowane ołówki. Za biurkiem były drzwi prowadzące do osobnej toalety Stalina i małego pokoju, gdzie stało kilka krzeseł, telegraf Baudota do