WIELKI KSIĄŻĘ
Rostowcew, ujawniając spisek, usiłował skłonić towarzyszy, by wyrzekli się buntu. Nadaremnie.
Teraz Mikołaj wiedział dokładnie, że bunt nastąpi. Nie miał już jednak wyjścia i postanowił być konsekwentny. Wieczorem gubernator wojskowy Petersburga, Miłoradowicz, powiedział przybyłemu na koronację księciu wirtemberskiemu - kuzynowi Mikołaja po kądzieli:
- Niepokoję się, bo po jutrzejszym dniu nie spodziewam się sukcesu. Gwardia kocha Konstantego.
- Co do tego ma gwardia i sukces? Istnieje przecież legalny testament zmarłego cara - zdziwił się książę.
Książę nie wiedział jednak, że o prawie do tronu decyduje gwardia.
W tym czasie spiskowcy w koszarach gorączkowo przygotowywali do powstania swoich żołnierzy: o republice, o której wielu z nich marzyło, żołnierzom nie wolno było mówić. Kiedy jeden ze spiskowców oznajmił im, że teraz w Rosji będzie republika, ci od razu zapytali:
- A kto w niej będzie carem?
- Nikt nie będzie.
- Ojczulku - powiedzieli mu żołnierze - sam wiesz, że to przecież nijak niemożliwe...
Jak pisał rosyjski historyk:
W Rosji łatwiej było wyobrazić sobie państwo bez ludu niż bez cara.
Zgodnie z legendą Mikołaj długo nie mógł zasnąć tamtej nocy. Już po północy, dręczony bezsennością, chodził po Pałacu Zimowym. Szedł za nim kamerdyner z kandelabrem. W świetle księżyca obaj zobaczyli w Białej Sali postać w nocnej koszuli. Mikołaj zamarł w przerażeniu - był to jego ojciec. Już w następnej chwili nieszczęsny Paweł znikł, wtopił się w ścianę.
Gdyby to nie była legenda, ale zdarzenie prawdziwe, właśnie wówczas zapewne Mikołaja winna była przepełnić zdumiewająca determinacja, która nie opuszczała go przez cały następny, straszny dzień. Byłby to dla niego rodzaj spotkania Hamleta z widmem ojca, wezwanie do zemsty na następcach gwardii, która zamordowała jego ojca i dziada.
Nastąpił jeden z przełomowych dni w historii Rosji.
Czternastego grudnia (starego stylu) gwardia nie tylko podjęła kolejną wyprawę na pałac. Była to wyprawa po Konstytucję. Wielki dzień rosyjskich liberałów.
46