„Wykończyłem go!”: pacjent i jego przerażeni lekarze 647
Malenkowa. Nie miał żadnej kontroli nad MGB ani nad „spiskiem lekarzy”, ani nad ochroną, stąd jego komentarz: „Kto przydzielił takich durniów do towarzysza Stalina?” Chociaż o zwłokę zawsze obwiniano Berię, w rzeczywistości mogli ją spowodować Chruszczów i Ignatiew.
Niezależnie od motywów, „czwórka” zwlekała z wezwaniem lekarzy do rana. Nigdy się nie dowiemy, czy z medycznego punktu widzenia było to decydujące, czy też nie. Istniała możliwość operacyjnego usunięcia krwiaka, lecz lekarze są zgodni, iż należało to przeprowadzić w ciągu kilku godzin od wylewu: kto ośmieliłby się wyrazić na to zgodę? Poza tym w latach pięćdziesiątych szansa na powodzenie takiej operacji była niewielka: prawdopodobnie zakończyłaby się śmiercią pacjenta. W sensacyjnych relacjach na temat śmierci Stalina, a takich nie brak, można się spotkać ze stwierdzeniem, że Stalin został zamordowany. Najprawdopodobniej zwłoka w udzieleniu pomocy lekarskiej nie robiła żadnej różnicy. Ale Beria najwyraźniej uważał, że robiła:
- Wykończyłem go! - chełpił się później przed Mołotowem i Kagano-wiczem. - Uratowałem nas wszystkich!
Ostatnie badania sugerują, źe Beria dodał Stalinowi do wina środka zapobiegającego krzepnięciu krwi, takiego jak warfaryna, który w ciągu kilku dni mógł spowodować wylew. Zapewne Chruszczów i inni pomagali mu w tym, dlatego zwłoka była na rękę wszystkim.
Palatyni wrócili do domu, aby się przespać, nie mówiąc ani słowa rodzinom. Czuwający przy łożu śmierci Łozgaczow niepokoił się coraz bardziej. Obudził Starostina i nakłonił go, by zatelefonował do członków Politbiura - „inaczej on umrze, a to będzie nasz koniec”. Strach, który nie pozwolił przywódcom wezwać lekarzy, kazał to zrobić ochroniarzom. Zadzwonili do Malenkowa, który polecił im wysłać Butusową, aby jeszcze raz sprawdziła. Jej zdaniem nie był to „zwykły sen”. Malenkow skontaktował się z Berią.
- Chłopcy znowu dzwonili z domu Stalina - powiedział Malenkow Chruszczowowi. - Mówią, że z towarzyszem Stalinem naprawdę dzieje się coś złego. Musimy tam znowu pojechać. Zgodziliśmy się, że trzeba wezwać lekarzy.
Beria i Malenkow podejmowali wszystkie decyzje, ale których lekarzy mieli wezwać? Poprosili więc Andrieja Trietiakowa, ministra zdrowia, aby wybrał kilku rosyjskich (nie żydowskich) lekarzy. Chruszczów zjawił się w Kuncewie i powiedział ochroniarzom, że lekarze są w drodze. Pułkownik Tuków zawiadomił Mołotowa, Mikojana i Woroszyłowa, co jest kolejną oznaką, że „czwórka” nie pogodziła się z ich wykluczeniem.
- Zawiadomcie Politbiuro, już jadę - odparł Mołotow. Kiedy telefon zadzwonił w domu Woroszyłowa, stary marszałek przeżył wstrząs: Był silny