4

4



166

167


z brudem i brakiem higieny w ogóle. Nawet przyjazny Polakom lekarz pruski i nawet katolik, Johann Kausch, na temat kołtuna wypowiadał się jak inni jego rodacy, „Często wybucha nagle, bez poprzedzających niebezpiecznych objawów.„nierzadko przychodzi śmierć po długich ciężkich cierpieniach...”, pisał o kołtunie w opublikowanej w 1793 r., w Szwajcarii książce Nachrickten iiber Polert. Sam Kausch pochodził ze śląskiego Milicza, położonego w pobliżu polskiej granicy. Podajemy te wiadomości nieprzypadkowo. Praca Kauscha ukazać się musiała poza granicami Prus, zc względu na cenzurę; była zbyt przyjazna wobec Polski i Polaków. Obszerny opis kołtuna nie był więc bynajmniej dowodem niechęci, był czymś oczywistym i trudno było wówczas o charakterystykę naszego kraju, w której zostałby on pominięty.

[Wśród niemieckich przesądów kołtunowych był i taki, iż Polacy lubują się w jedzeniu koniny, a ona to staje się powodem powstawania kołtuna^Justus Friedrich August Schlegcl, autor jednej z licznych rozpraw na ten temat, pisał w 1806 r.jo kołtunie jako o polskiej „chorobie narodowej”] Ludwik Baczko uważał, żc są dwie swoiste dla naszego kraju '[dolegliwości: kołtun i syfilisy Dwaj lekarze francuscy w początku XIX w. połączyli te choroby, stwierdzając, że) kołtun jest spowodowany syfilisem] którego jest specyficzną postacią plica polonica została przemianowana tym razem na syphilis polonica. Radca Ukłanski dawał w listach z podróży po Polsce w 1807 r. wizualny stereotyp polskiego chłopa mieszkającego wraz z bydłem w brudnej chacie i z tłustym czubem zlepionych włosów.

Oświeceni prowadzili zaciętą walkę z „przesądami”, pełni wiary, żc wydobywszy lud z „ciemnoty” uczynią go szczęśliwym, dostatnim, a państwo zyska na zamożności i podatkach. Magia kołtuna to wyborna okazja dla racjonalistów. Pokazywali więc dosyć zgodnie, że kołtun to tylko skutek panującego ogólnie w Rzeczypospolitej braku higieny, grzebienia i mydlą ((Polak myje się popiołem, a nic mydlcmj — zwracał uwagę Friedrich Marwitz) a w ogóle braku cywilizacji. Argument był dosyć oczywisty. Dlaczego mianowicie kołtun występuje rzadko u niewiast nawet podłej kondycji; dlaczego dotyka w pierwszym rzędzie biednych i zabobonnych chłopów? Takie wypowiedzi czytać możemy u pruskiego chirurga wojskowego Christiana Ludwiga

Mursinny, Friedricha Herzberga, Friedricha Schulza. Francuz Bemardin de Saint-Pierre podejrzewał, że szlachecki zwyczaj podgalania głów bierze się właśnie z [choroby ^krwawego potu wyciekającego z włosów"! Ludwig Mursinna powiadał, żc gdyby chłop polski nie nosił lafein i zimą futrzanej czapki i zachowywał elementarną higienę, nie byłoby kołtuna. Była to teoria „choroby urojonej”. Podobnych rzeczy słuchamy od Anglików Nathanicla Wraxalla i Wilhelma Coxe’a, Włocha Antoniego Formiki, słynnego chirurga napoleońskiego Dominika Jean Larreya, który z kołtunem zetknął się w Poznaniu i uważał, że można go obcinać bez szkody dla zdrowia. Kołtun wywierał pewne wrażenie nawet na pruskich władzach zaborczych, stąd samo ministerstwo zdrowia (Naczelne Kolegium Medyczne) w Berlinie wydało specjalne rozporządzenie informujące o skutecznych sposobach jego zwalczania.

Z kolei Franciszek Leopold Lafontaine, dyplomowany lekarz po uniwersytecie pruskim w Halle i zarazem medyk Stanisława Augusta Poniatowskiego oprócz wypowiedzi w sanitarnym opisie Polski z 1792 r., dał jeszcze osobny traktat o leczeniu kołtuna w założonym przez siebie pod pruskim panowaniem i po polsku publikowanym Dzienniku Zdrowia. (Wyraził tam pogląd, iż kołtun jest rzeczywistą chorobą i nie należy go obcinać, zanim nie obeschniejcóż, Lafontaine również donosił o „polskiej chorobie narodowej”. Johann Kausch - lekarz po Uniwersytecie Wiedeńskim — podobnie wyrokował, że jest to (cłjoroba włosów,J która rozpowszechnić się miała w Polsce w XIV stuleciu. (Kołtun - ocenia! niezdecydowanie — objawia się wylewem jakiejś lepkiej cieczy we włosy, które zdają się rozszerzać przez to przy korzonkach. Choroba jest zaraźliwa, ostrzegał, co następuje przez używanie tego samego cuchnącego nakrycia głowy, chociaż kołtun uderza we wszystkie miejsca porośnięte włosami. „Warkocz polski”, albo „polską głowę” wspominał Johann Peter Frank w 1791 r. - ostrzegając, że w niektórych razach jest to (śmiertelna choro baj którą zaobserwowano po raz pierwszy w roku 1287, w naszym rejonie Europy.

U nas poradniki medyczne podawały sposoby na pozbycie się przerażającej koafiury. W 1769 r. radzono np„ żc pomocna może być konsumpcja gotowanego jeża. Jak podaje Henryk


Wyszukiwarka