1514 L. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA
moj-ka ty s raba Bozi ja (tu należy wymówić imię chorego) vśe chitki i pritki, uroki i prizory, skorbi i bolezni, ścipoty i łomoty, złu chudobu; pońesi-ka, matuśka bystra ręka, svojej by strinoj-zołotoj strujoj v ćistoje pole, zimńeje morę, za topućija grjazi, za zybućija bołota, za sosno-vyj fes, za osinovyj tyn (Mateczko wodo! obmywasz ty strome brzegi, żółte piaski, biały żar-kamień swoją prądowiną i złotą strugą. Obmyjżeż ty z niewolnika Bożego N. N. wszystkie urazy i przypadki, urzeczenia i uroki, smutki i choroby, bóle i łamania, złą chudziznę; ponieśże, mateczko bystra rzeko, swoją prądowiną-złotą strugą w czyste pole, zimne morze, za grząskie błota, za trzęsawiska-moczary, za sosnowy las, za osinowy tynH)\
W przeciwieństwie do powyższego modlitwy śpiewane lub odmawiane na Polesiu i Białorusi przez żniwiarki do wiatru oraz do mitycznej istoty, będącej uosobionym sporem (§ 585) zdają się być z bezwzględną pewnością czysto ludowej proweniencji. Pierwsza z nich w wersji zapisanej przeze mnie w r. 1914 rozpoczyna się od wezwania: „Nie wiej, wietrze, w lesie, powiej po drodze! Dajże nam chłód, sercu mojemu daj życie1 2 3; druga, zanotowana przez M. Federowskiego, brzmi w oryginale: Och! Śpeaka-sparyśka, pryleci da ihińe da z bujnym vetrykam na bełym matylćyku! I daj Boża loko, i većar nidalóko... („Och! Śpieszko-Sporyszko, przyleć do mnie z bujnym wiaterkiem na białym motylku! I daj Boże lekko, i wieczór niedaleko...“)s.
Oprócz tekstów, bezpośrednio poświadczających istnienie u słowiańskich włościan pogańskich z ducha modlitw, kierowanych do różnych zjawisk niebieskich i ziemskich, do demonów4, dusz zmarłych etc., znajdujemy też w literaturze ustnej Słowian wzmianki, które do pewnego stopnia można by może uważać za pośrednie świadectwa dawniejszego istnienia wspomnianych inwokacji błagalnych. Gdy więc na przykład czytamy u Vuka taki oto początek pieśni: Rano rani djevojćica| I danicu vjernu moli: | O daniee, o sestrice! | Podaj mene svjetlost tvoju, 1 Da naresim mladost moju5, i gdy zestawimy go z dość bądź co bądź pokrewnym tekstem modlitwy o urodę etc., wygłaszanym niezbyt jeszcze dawno przez ukraińskie dziewczęta do słońca (§ 357), tedy powstaje pytanie, czy poezja bałkańska nie wyzyskała tu dla celów własnych żywej tradycji o modlitwach faktycznie odmawianych do jutrzenki.
939. Aby skończyć z zapoznawaniem czytelnika z rozmaitymi ważniejszymi działami literatury ustnej krajów słowiańskich, należy jeszcze poświęcić nieco uwagi zawodzeniom czyli żalom. Dwa są w życiu wieśniaka wypadki, kiedy te zawodzenia dają się słyszeć: przede wszystkim — śmierć, a poza tym — w niektórych krajach - także wesele6. Zawodzenia żałobne zachowały się do ostatnich czasów głównie u Słowian wschodnich oraz południowych i u nich też występują w najbardziej rozwiniętych oraz typowych formach. Zasadnicze ich motywy nie są nazbyt urozmaicone, co zresztą należy uważać za zjawisko ogólnoludzkie. Śmierć — to przecież wydarzenie tak głęboko wstrząsające i -tak skupiające wszystkie myśli na kilku tylko pytaniach czy życzeniach, że dalekie dygresje od dojmującego tematu nie są możliwe. A pytania te i życzenia powtarzają się wszędzie, na całym świecie, jak ziemia długa i szeroka. Dwa z nich, pełne jak gdyby odwiecznego niepokoju, słyszymy bodajże najczęściej i najpospoliciej: „Gdzie jesteś teraz?" (względnie „Dokąd odeszłeś?“) i „Dlaczego umarłeś?"7. Inne inwokacje o światowym zasięgu stwierdzają zazwyczaj bezradność osieroconych, ich żal czy boleść...; niektóre proszą zmarłego, by się przebudził i wrócił między swoich, albo pytają go, kiedy odwiedzi domowe progi.
Zawodzenie jest niemal że z reguły improwizacją. Zawodzące wieśniaczki — bo one to głównie trudnią się opłakiwaniem — opierają się co prawda zawsze w swych żalach o ogólny, poetycki i muzyczny schemat, wypracowany przez odwieczną tradycję; posługują się też mnóstwem ustalonych, zupełnie skrzepłych zwrotów': apostrof, porównań, epitetów' i elementów opisowych; jednakowoż wrszystko to za każdym razem przetwarza się w mniejszym lub większym stopniu na now'0. Toteż utalentowana — zwłaszcza zawodowa — płaczka (a są między nimi prawdziwe sui generis artystki) umie stworzyć z owych tradycyjnych i sztywnych ułomków tak porywającą skargę, tchnąć w nią taką szczerość, siłę wyrazu i tyle uczucia, że owładające nią w tych chwilach głębokie wzruszenie udziela się słuchaczom w największym stopniu. Nawet gdy się zapisuje tekst żalu pod dyktando płaczki, umie ona nieraz dobyć z piersi tyle sugestywne tony, twarz jej pokrywa stygmat takiego zapamiętania i oddalenia od spraw codziennych, że nie może to przejść bez wrażenia na zapisującym. W rosyjskiej literaturze naukowej —i nie tylko naukowej — dobrze znane
A. Afanasjev, Poetićeskija vozzr6nija Słavjan na prirodu, t. 2, r. 1868, s. 189 sq.
* Ob. Polesie wschodnie, r. 1928, s. 159 nr 238 (Dziakowicze nad jeziorem Kniaź).
Ob. M. Federowski 1. c. t. 1, r. 1897, s. 270 nr 1374 (ok. Świsłoczy w Wołko-wyskiem).
Ob. tu jeszcze indeks s. v. modlitwa
Rano wstaje dziewczyna | I jutrzenką (planetą Wenus) wierną prosi: | O jutrzenko, o siostrzyco! 1 Dajże ty mnie jasność twoją, | Bym przybrała młodość moją. L. c. t. 1, s. 150 nr 224.
W Rosji był dawniej jeszcze i wypadek trzeci — branka rekrutów. Czasem coś w rodzaju zawodzeń słyszeć się też daje podczas żywiołowej klęski, jak pożar itp.
Przykłady ob. H. Werner, Die Urspriinge der Lyrik, r. 1924, s. 17; O. Bockel, Psychologie der Yołksdichtung, 2. wyd., r. 1913, s. 101—26 passim.